Tekst piosenki:
1.
Mam taki sen, że fruwam se nad światem,
mam auto i dziwki i rzucam je na machę.
Może jak Rick Ross nie bujam się Maybach'em,
bo pewnie nie stać by było kurwa mnie na wachę.
Ale przypominam sobie skąd zaczynałem kiedyś,
czemu ksywa TomB znaczy talent z biedy.
Urodziłem się i już na wejściu klęska,
ojciec alkoholik, ja i mama na dziesięciu metrach.
Nie wiem jak skurwysyn mógł uderzyć dziecko,
nie wiem jak małżeństwo mojej matki miało nie być klęską.
Życie naszą drogę, pułapkami ścieli gęsto,
choć dylematem mojego ojca było, którą wypłatę przepić pierwszą.
Nie chcę ani narzekać ani się rozczulać,
ale mając żonę i syna walić denaturat?!
Umrzeć przed blokiem na rękach swojego sześcioletniego dziecka,
zostawić żonie długi i ludzi, którzy chcą je odebrać.
Ref.
Usiądź wygodnie, spal se faji pare,
to najszczersze gówno jakie napisałem.
Sram na to kim jestem na ich miarę,
to najszczersze gówno jakie napisałem.
2.
Często myślałem, ze się gdzieś pogubię,
częściej niż czajnik czułem, że się we mnie gotuje.
Teraz to ja prawdę wrzeszczę bez ogródek,
to po pierwsze, a zarabiam od niej więcej to po drugie.
Wiem, że źle jest jej i w ogóle, ciągle przecież jest pod górę,
kiedyś mnie kochała teraz wiem, że mnie nie zrozumie.
Ja mam to ciągle do dzisiaj w głowie,
raz mówi, ze mnie kocha, raz że odpierdoliła swoje.
Przejdę tą grube bo wiem, ze to umiem,
przeszkody są wielkie ale ambicje też są duże.
Szczery aż do bólu biorę Apapy cztery,
i po chuju nikt i nic nie może przebić tego bólu.
Życie to nie film, tu kurwa nie ma dżedaj,
szczęście znam ale na siemasz-siemasz.
Dziś mam to czego biedak nie ma,
choć gdyby mój ojciec dłużej pożył to bym teraz siedział.
Ref.
Usiądź wygodnie, spal se faji pare,
to najszczersze gówno jakie napisałem.
Sram na to kim jestem na ich miarę,
to najszczersze gówno jakie napisałem.
3.
Pamiętam gdy kiesę miałem zawsze pustą,
bałem się tego co przyniesie każde jutro.
Długi, potyczki, nie jedną akcję trudną,
ale jestem tu i z uśmiechem patrzę w lustro.
Nie miałem nic więc chce się w kurwę obłowić,
tu różne są drogi, los to skurwiel co zrobić.
I nie usnę dziś znowu nie wyrzucę tego z głowy,
ojciec, matka i syn trzy tak różne osoby.
Codziennie to sobie po części przypominam,
tu gdzie przyjaciele są lepsi niż rodzina.
Tak mamo, pamiętaj kto był przy kim gdzie i kiedy,
ale do końca życia, dzięki za to co zrobiłaś.
Nie jestem tym kim chciałaś żebym był,
ale po mojemu też nie jest.
Czasem byłem jak na plecy krzyż,
szkoda, że się nie dzieje tak jak chcemy dziś.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):