Tekst piosenki:
Albo grubo, albo wcale – taką wyznaję zasadę.
Kurwy prawda, w oczy kole – że my tu dajemy radę.
Pomimo ciągłych zasadzek i pomimo waszych starań,
Dalej wiecie tylko tyle, ile frajer wam nagada.
U nas, w naszym klimacie każdy mówi sobie „bracie”,
I to nie są puste słowa – żałuj, jeśli tak nie macie.
Na mieście mojemu koleżce ktoś kręci aferę,
Jeden telefon – jestem, po pierwsze!
Wśród ludzi zawsze szacunek i poważanie,
Tyle, ile dasz od siebie, tyle samo też dostaniesz.
Na amen zakodowane to, co starsi przewijali,
Gdy my byliśmy mali, a cały świat stał przed nami.
Otworem to było wzorem do naśladowania przez nas,
Pojąłem to szybko – podbij do mnie, jeśli mnie znasz.
Przewinę ci, mordo, jak się żyje na osiedlach,
Ja znam to od podszewki, mi nie musiał nikt podkręcać.
Wagi, szyki, styki,
Wnyki, byki, triki,
Dragi, specyfiki, grube pajdy, scyzoryki.
We krwi białe Nike'y,
Lamus, głowa, high kick,
W chuju mamy lajki, Bułgarki, Chinki, Tajki.
Wagi, szyki, styki,
Wnyki, byki, triki,
Dragi, specyfiki, grube pajdy, scyzoryki.
We krwi białe Nike'y,
Lamus, głowa, high kick,
W chuju mamy lajki, Bułgarki, Chinki, Tajki.
Wpierdalają się do domu, nie wiesz sam, już wierzyć komu,
Kto przyjechał, kto obcinał, a kto dronem latał znowu.
Pytasz matkę przerażony: "Czy to ciebie może minie?"
Ona mówi: "Oni są nieobliczalni. Synu, ja myślę, że zginiesz."
Jeden morał z tego płynie – odpowiedzi w twoim czynie,
Zostaniesz uprowadzony i ślad po tobie zaginie.
Czasem nie ma przebaczenia, w złotej klatce są marzenia,
Uważaj na swoje kroki, by nie trafić do więzienia.
Jeden lata na włamania, drugi podłogi myje,
Słuchaj – ja nie kolekcjonuję pieniędzy. Ja żyję.
W biegu rzeki się nie zmienia, dane słowo się docenia,
Twe zasady i postawę ludzie zmuszeni oceniają.
Leci żywot w oka mgnieniu, wychowany człek w podziemiu,
Od małego jestem twardy, życie prowadzi ku temu.
Się zastanów psi kutasie, czy masz zamiar kogoś dawać,
Bo twoje chciwe ręce jak patyki można złamać.
Facet nigdy się nie zmnienię, kocham braci wolność cenię,
Powtórzę po raz kolejny – wychowało mnie podziemie.
Facet nigdy się nie zmnienię, kocham braci wolność cenię,
Powtórzę po raz kolejny – wychowało mnie podziemie.
Wagi, szyki, styki,
Wnyki, byki, triki,
Dragi, specyfiki, grube pajdy, scyzoryki.
We krwi białe Nike'y,
Lamus, głowa, high kick,
W chuju mamy lajki, Bułgarki, Chinki, Tajki.
Wagi, szyki, styki,
Wnyki, byki, triki,
Dragi, specyfiki, grube pajdy, scyzoryki.
We krwi białe Nike'y,
Lamus, głowa, high kick,
W chuju mamy lajki, Bułgarki, Chinki, Tajki.
Jak biegasz z tematem, kurwy mogą wpaść nad ranem,
Mam w to wyjebane – tu zawsze palony franek.
Wiozą cię na bazę, chcą żebyś dał na papier,
Kurwy, ja rozmawiam tylko z adwokatem.
Wleką cię na sprawę i wyrokiem cię straszą,
Lecz nam to nie straszne – bo z autopsji znamy hardkor,
Za krzywe akcje palce wjebane w imadło,
Moi ludzie nie gadają z policyjną fają. (jebać)
Wszyscy się tu znają i sobie pomagają,
Brat idzie za bratem – i razem radę dają.
Jak się ktoś tu zjebie, to lecimy całą zgrają,
Niby dobry chłopak, ale okazał się pałą.
Co on, kurwa, myślał? Że to pójdzie w zapomnienie?
Po krzywym numerze nie istnieje przebaczenie.
Jadę z kurestwem, i nigdy zdania nie zmienię,
Pozdrawiam mych braci, których domem jest więzienie.
Wagi, szyki, styki,
Wnyki, byki, triki,
Dragi, specyfiki, grube pajdy, scyzoryki.
We krwi białe Nike'y,
Lamus, głowa, high kick,
W chuju mamy lajki, Bułgarki, Chinki, Tajki.
Wagi, szyki, styki,
Wnyki, byki, triki,
Dragi, specyfiki, grube pajdy, scyzoryki.
We krwi białe Nike'y,
Lamus, głowa, high kick,
W chuju mamy lajki, Bułgarki, Chinki, Tajki.
Zapraszam na Lubelszczyznę, tu nie brakuje talentów.
Jak wjeżdżam, żeby zabić, nigdy nie używam sprzętu.
Unikasz mnie, łachudro przecież i tak cię dogonię.
Jak walisz na przypał, kurwy, siedzą na ogonie.
Wjebałeś się w ten przedział, który, teraz cię łamie.
Łaczesz, gdy usłyszysz, że ryzyk zjazdu na sanie.
Myślisz, co się stanie, jaki będzie zdarzeń przebieg,
jak ci się zakończy, żywot, czy ktoś w ogóle cię pogrzebie.
Przekręty, włamania, pobicia ze skutkiem.
Nasza znajomość może zakończyć się twoim smutkiem.
W sytuacji bez wyjścia zarobas kajdan zdejmie.
Użyje kulturalnego zwrotu, proszę uprzejmie.
Niespełnionych obietnic, składanych było wiele.
Olejek rozlewam na jej przepięknym ciele.
Nie mam dla ciebie czasu, nie to, że wredny.
Po prostu, dziewczyno, może. Jestem wybredny.
Od dzieciaka żywot w środowisku przestępczym.
Człowiek grypsujący jest zawsze nieugięty.
Scena już masz czarny, czy podwinie Ci się noga?
Za moich najbliższych ja pomodlę się do Boga.
Się do Boga, Się do Boga, Się do Boga.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):