Tekst piosenki:
Kierownik miał bernarda
pies wielki był i zły;
kucharka, pani Marta,
też miała swoje psy.
Księgowy miał jamnika,
nosówkę jamnik miał,
a bernard kierownika
co wieczór wpadał w szał.
Na gdańskiej szafie siły
próbował, badał kły;
a wtedy wychodziły
z pokojów inne psy.
Szczekały (hau!) zajadle,
w ciemnościach pies co krok:
skajterier, gryfon, ratler
i jeszcze jakiś dog.
Po schodach chodzą kundle,
szukają, co by zjeść,
a w tekturowym pudle
spanielków drzemie sześć;
trzy wielkie wilki w sieni,
w piwnicy osiem psów,
a Cytra dziś się szczeni,
więc pieski będą znów.
Pudelek, istne cudo!
ogonek, czworo nóg.
Zaraz mnie ugryzł w udo,
potem, na deser, w kciuk.
Deszcz pada. Rana boli.
Gangrenę będę miał.
Do wanny! W wannie koli,
pod wanną spał czau-czau.
Nadchodzi noc piekielna,
na łóżku jak się wić?
Za oknem chodzi księżyc.
Psy zaczynają wyć.
Zwlekam się z łóżka. Rzężę.
Mam oczy pełne łez.
Za oknem chodzi księżyc
jak wielki srebrny pies.
Po schodach chodzą kundle,
szukają, co by zjeść,
a w tekturowym pudle
spanielków drzemie sześć;
trzy wielkie wilki w sieni,
w piwnicy osiem psów,
a Cytra dziś się szczeni,
więc pieski będą znów.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):