Tekst piosenki:
(BOŻE ZDREWE, JAK NAPIERDALA!)
(Perry)
Ubieram garnitur, odpalam Seicento i z Agnes jedziemy na obiad do teściów,
makowiec czeka już pewnie na stole, jak w każdą niedziele no i w każde święto.
Agnes mówi: Weź się poczęstuj, potem przepijesz przepyszną herbatą,
myślę:..ty szmato nienawidzę Twojej matki...znaczy nie lubie makowca za bardzo.
Siedzę i słucham, co tam u ciotki, wujka Staszka z Sochaczewa,
gówno mnie to obchodzi, lepiej wódki dajta i do widzenia.
Teściu się pyta: kiedy wesele, dzidziuś, mieszkanie na raty?
wypierdalam mu bułę na ryja i mówię: ja tylko penis w jej wargi.
(Jeśli uważasz, że Twój ślub był najszczęśliwszym dniem w Twoim życiu...to jeszcze nigdy nie wypadły Ci 2 batoniki na raz z automatu.)
(Zdrowus)
Załamany już jem te ciasta, popijam kawę i słucham historii,
"cześć mamo, poznaj Bartka, co go tak kurwa to wszystko obchodzi."
Znowu gadka o pracy teściowej, pierdolisz tak, że się wolisz nie słuchać,
niby się bronisz, w sumie to jednak odstawiasz szajs, żeby zaruchać.
Oni widzą już za rok dzidziusia, a kumple mówili, że dostaję szajby,
jak wchodzę na dupę, to nie wystarczy mi powiedzieć jej: dziś się rozstańmy!
Kocham te rodzinne zjazdy i cichy seks w pokoju na górze,
ja pierdole gdzie ja jestem? gdzie mój browar i komputer?
(O mamusiu...dobrze, że babci nie ma w domu.)
(Spons)
Nienawidzę Twoich starych i nigdy nie przyjdę w niedziele na obiad,
Twoja matka tak na mnie patrzy, jakby w myślach waliła mi konia.
Ojciec wie co robimy po nocach, bo obracam jego ukochaną córeczkę,
i zawsze tak patrzy na mnie przy obiedzie, jakby pod stołem już ostrzył siekierę.
Jadłem rosół, chwalę teściową, mam swoje sposoby,
i zawsze ta walka z teściem na oczy, kto dziś dostanie po większym schabowym.
Dasz radę Sponsie, siedź spokojnie, jakoś wytrzymasz,
niech sobie pierdolą..przecie teściowie to żadna rodzina!
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):