Kiedy mówisz, wiesz
Wiesz o czym mówisz, inni też
Mierz intencje według możliwości
Więc po co chcesz
Nauczać mądrości jak KRS
Mam wątpliwości
Ci, którzy Cię znają, wiedzą że jesteś leszczem
Ale to nie oznacza, że czujesz się jak Kalito
Mówię jak jest, emocje dyktują tekst i finto
Przestań udawać Tupacami
Myślę, że trzeba zachować lekki dystans do amerykańskich płyt
Sprawdź rytm, kochanie
To studio, baza bitu
Inspiracją dla mnie jest akcja ze Śląska, duma nie wstyd
Co jest grane, dowiesz się gdy zbliżę się
Rusz się, mała, rusz, przestań już podpierać tę ścianę
Ej ej, znowu opadają mi ręce
Ty się śmiej, śmiej, a kluby już otwierają drzwi
Polskiemu rapowi, karierowiczom, jest już za późno
Ja umm aha, fantastisch, wszystko chuja warte
Szacunek dla tego, który jest szanowany
Nie dla tego fałszywego, który chce być postrzegany w taki sposób
Parodia bezpieczeństwa na białym lądzie
Akcje jak z filmów o Bondzie, mrożą krew w żyłach
Hardcore w sali, strzelanina w sądzie
Kto spadnie ze stołka, a kto na niego zasiądzie
Korupcja, łapówki, społeczeństwo zgniłe
Spójrz, mamy rok 2000, a ile się zmieniło
Chamstwo się mnoży, plagą wieku
Świat tonie w nim jak w śmieciach, pogłębia się stale
Szaraki oglądają tandetne seriale
Znieczulica tworzy rodzaj łamigłówki
Co robi naćpane dziecko z podstawówki
Skąd bierze złotówki, gdzie jest rodzina
Wiele historii, których zakończenie różne
Nie każdy otrzymał dobrą kartę w życiu
Ktoś się załamał, nerwy nie wytrzymały
Słyszę takie historie bez przerwy
I będą się powtarzać, ludzie łamią zasady
Mają swoje wady, które wyrządzają szkody świadomie
Wiesz, co się wtedy dzieje, wtedy opadają dłonie
Ref. x2
Ręce się nie wznoszą, tylko opadają, opadają, opadają
Niech rap dzwoni non-stop w waszych głowach
Borixon jak zawsze boso, ale w ostrogach
Od kilku dobrych lat toczy się rapowa przygoda
Nad ranem boląca głowa od alkoholu
Ręce opadają, kiedy widzę tych dzieciaków
Czternastoletnich małolatów, którzy już się przyzwyczaili
Mógłbym ich pokonać w szachach
Mam dość pościgu i ich ulicznych schematów
Ręce się nie wznoszą, tylko opadają w dół
Kiedy jesteś workiem i Nowym Jorkiem
Po co mi złe opinie od ciebie
Przecież robię to tylko dla siebie
Tak jest, tak jest, może sprawia to ból tobie
Moje ręce się nie wznoszą, tylko opadają w dół
Zaciśnięte ręce, czy jeszcze się uniosą
Uczucie zła skrada się cicho
Sytuacje, które przyprawiają o palpitacje serce
Zatrzymaj tendencje samobójcze
Rój złych myśli spada jak czarny kruk
Wspiąć się, gdy grunt ucieka spod nóg
Ręce opadają w dół, czujesz bezsilność i ból
Irytujące wydarzenia, nie przejmuj się nimi
Młodość teraz krótsza, czas szybciej ucieka
Brutalni desperaci o twarzach dzieci
Za firanką, ludzie zamknięci w swoich M2
Nocą ulicami chodzą najebani bruneci
Ten cyrk się kręci, widok męczy oko
Jak pisany mąż dręczy swoją żonę
Nastoletnie ćpuny złapane w nałogu
Kolektywnie samarę z klejem w windzie
Życie jest jak nowela, nie masz dosyć
Śmierć zajrzała w twoje oczy
Zagmatwane i skomplikowane ludzkie losy
Jestem tu obcy jak ósmy pasażer Nostromo
Moje słowo jest jedyną bronią przeciwko temu
Ref. x2
Ręce się nie wznoszą, tylko opadają, opadają, opadają
Przetłumaczone przez sztuczną inteligencję
Popraw
lub Zgłoś
Historia edycji tłumaczenia
Komentarze (0):