Tekst piosenki:
Wywiało mnie na środek Polski z Podkarpacia,
rodzina wciąż dzwoni i pyta czy okej i sobie radzę.
Czasami mam ochotę tam wrócić, bo czuję, że coś tracę,
jestem wrakiem, ale wierzą we mnie, że coś potrafię.
Ten rok był ciężki, jeśli wiesz o czym mówię,
a pacierz odmawiałam częściej niż część z tych, co mieli łatwiej.
Uwierz, jak ich stracę, to nic już nie będzie jak dawniej,
bo puki mam gdzie wrócić, to oni są moim oparciem.
Dzięki nim nigdy nie przepuszczałam życia przez palce,
choć toczyłam z nimi wojny o to kim jestem, to walczę,
bo jest dla mnie ważne kim jestem i czasem płaczę
za bycie dzieckiem, które miało tyle prostych marzeń,
a z czasem to się zmieniło, lecą lata, jakby na fazie,
przyśpieszyć rzeczywistość, nie patrząc na znamię
jakie zostawiła przeszłość. Nie mówiłam, że nie kłamię,
nie jestem bez winy, nieraz spadłam z krawędzi, prawie.
Wracam w te stare miejsca, znam je na pamięć,
jak ulice, które mokną w deszczu przy dźwiękach,
widzę tam ludzi, których znałam, teraz ich nie znam,
bo życie stawia nas w różnych świata częściach. /x2
Ale podnosiłam się i kierowałam oczy ku niebu,
jeśli ono ma być limitem, to ja chcę być wyżej niego.
Wyżej tych, którzy zdeptali ambicje, kazali przegrać,
a patrz gdzie jestem, odbyłam swoją Mekkę do miejsca,
w którym zasypiam i czekam aż wybije pierwsza.
Aż wstanę, mam nie wstać, proszę Cię, weź przestań.
Chociaż pytają co mam z rapu i dlaczego wyjeżdżam,
mówię, że z rapu nie mam nic, jest tylko lżej dla serca,
które przeszło razem ze mną przez rozstania i spięcia,
widziało więcej krzywd, ma więcej blizn, jakby po cięciach.
Chciałam być dla nich jedną z tych co czuje, że na rękach
może unieść cały świat i całe gówno jakie w nim mieszka.
Jedną z tych, co zawsze o nich pamięta na zakrętach,
więc wybieram kilka cyfr i ważny numer wykręcam.
Mówię, miałaś rację kiedy uczyłaś mnie, że bez was
sobie nie poradzę, bo zawsze byłam sama, jedyna, jedna.
A teraz nie jestem sama, ale częściej dzwonię, bo jednak
boję się, że któregoś dnia może nikt nie odebrać.
Boję się, bo czas zapierdala za szybko i wiesz jak jest,
jak zapominamy o tym co mamy zaraz pod ręką.
Biegniemy za czymś, co ulotne jak chwila i nagle pęka
i szukamy wrażeń w związkach, które nam nie dają szczęścia.
To taki rodzaj fatum, nasza wewnętrzna klęska,
więc pakuję torbę i wyjeżdżam,
bo zostać jest mi w niesmak.
Wracam w te stare miejsca, znam je na pamięć,
jak ulice, które mokną w deszczu przy dźwiękach,
widzę tam ludzi, których znałam, teraz ich nie znam,
bo życie stawia nas w różnych świata częściach. /x3
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):