ArtiSte - Szara Rzeczywistość

Idę pustą ulicą, niebo jest ciemne, kaptur na głowie, chwile bezcenne.
I tak idę ulicą wciąż dalej przed siebie, jedyne co widzę to gwiazdy na niebie.
Gdzieś dalej słyszę jakieś odgłosy, jarają blanta znane mi osoby.
Znane w teorii lecz nie w praktyce, bo takim osobom zapalam znicze.
Po drugiej stronie widnieje twarz w oknie, codziennie patrzy na pustą drogę.
Czeka na męża może jednak wróci, lecz przejechał na czerwonym już nie zawróci.
Spotykam dziewczynę taką z dawnych lat, cała zapłakana czy musi być tak?
Był dla niej praktycznie jak cały świat, lecz on z nią na życie miał planów brak.
Czarny kot przeciął mi drogę to ostrzeżenie iść dalej nie mogę.
Lecz nie myślę i idę zobaczę co się stanie dla niektórych i bez kotów życie jest szare.
Miałem iść dalej, lecz się obudziłem dużo historii tej nocy wyśniłem.
Bajka czy prawda odpowiedz sobie sam może to pora poszukać jakich zmian.
W tym ciężkim życiu szukaj pozytywnych rzeczy, każdy szczegół który może cię ucieszyć.
Zobaczysz a horror bajką się stanie, uwierz to życie nie musi być szare.
Droga jeszcze długa widzę zły świat, boję się jak będzie za kilkanaście lat.
Nienawiść i strach od osoby do osoby, czekajmy z tym dłużej aż polecą głowy.
Codziennie widzimy po kilka sytuacji, jak młode dresy kradną torebkę babci.
Patologia się szerzy, dresy po kolana, wożą się po mieście do białego rana.
Szukają sytuacji, która się przytrafia, idzie sam koleś podskakują jak mafia.
Groźni tylko w grupie, pojedynczo to cioty, boją się cienia, który przed nim wyskoczy.
Nożyk w rękawie, tak zwana przez nich kosa, nie możesz nic zrobić twoja ręka jest bosa.
Krzywdzi cię i rani cieszy się tą chwilą, trzeba pokazać kto tu rządzi debilom.
Dwoi się i troi przypadków cała masa, kto ich panem? Oczywiście kasa.
Zranić, pokaleczyć czy zabić ofiarę, zrobi to co karzesz jak mu dasz hajsu parę.
Lata jak chuj taka szczera prawda, tak nie jest od teraz tak było od dawna.
To jest właśnie sen o złej rzeczywistości, widzę drogę na której jest coraz mniej miłości.

Szara rzeczywistość wykańcza nas z natury, wykańcza niezależnie od wieku i kultury.
Zabiera nas w to miejsce gdzie znajdują się chmury, a wielu nie zdążyło nawet napisać matury.
Na moje drodze kolejna osoba, co się stało tym razem moja dusza jest gotowa,
To jest zwykły gość, wielce zakochany, miał już wielkie plany jeszcze nie pobrany.
Walentynki ta noc miała być najpiękniejsza, ona dla niego była przecież najcenniejsza.
On był sam w domu chciał tylko zwykłej nocy, lecz usłyszał w szarej ciszy jak ktoś bo balkonie kroczy.
Spodziewał się tego, lecz był przygotowany, chwycił za broń i wystrzelił trzy strzały.
Leciały tak długo i trafiły prosto w serce, niech leci tak morał zawarty w tej piosence.
Trafiły prosto w serce, tam jej robił rany, jeszcze nie wiedział nie zostanie pobrany.
Odsłonił zasłonę a tam była ona, myślał że to złodziej a to była jego żona.
Droga jeszcze długa, ja zamykam oczy, nie chcę wiedzieć już więcej co przede mną kroczy.
To jest szara rzeczywistość, która mocno rani nas, pamiętajcie że ona nigdy nie gra na czas.