Tekst piosenki:
Zbuduję Ci dom, będziesz miała schron
Taki szałas na hałas i zasadzę brzozę tuż za rogiem
Żebyś latem miała cień, zawiozę do szkoły
Każde z naszych dwudziestu pięciu dzieci
I mowy nie ma, żebyś musiała wstać
Nie będę palił i nie będę pił
Nie będę oglądał zakazanych rzeczy nocą na tv
Kolacja u twojego taty i bat i bat i nic
Jeśli chcesz dla ciebie mogę tak żyć
Życie to stek bzdur, z tym że ja poproszę krwisty
Nie odbierasz telefonu, więc wysyłam listy
Już przestało padać i na miasto pełzną glizdy
Pewnie wszystkie też na randkę z Tobą, co za pizdy
Moje kiedyś zdrowe płuca produkują gwizdy
Klekotanie, szumy, świsty, piłem gin przed wizytą internisty
Ciągle mówię mu o płucach, ale on mnie nie chce słuchać
Mówi: “sukinsynu, idź z tym”
Zdrowy mózg stale produkuje złe sny
A wspomnienia gonią mnie jak ta linijka z Beksy:
Dałem ci unikatowe rzeczy jak te Peweksy
Ale ty mówisz o mnie teraz per “eks-typ”
Nie mam Ciebie, nie mam nic, tylko teksty
Które w mym notesie ciągle gryzą się jak wściekłe psy
Od szaleństwa ciut-ciut, w mózgu chłód i brud
A serce trzęsie się jak epileptyk
Zbuduję Ci dom, będziesz miała schron
Taki szałas na hałas i zasadzę brzozę tuż za rogiem
Żebyś latem miała cień, zawiozę do szkoły
Każde z naszych dwudziestu pięciu dzieci
I mowy nie ma, żebyś musiała wstać
Nie będę palił i nie będę pił
Nie będę oglądał zakazanych rzeczy nocą na tv
Kolacja u twojego taty i bat i bat i nic
Jeśli chcesz dla ciebie mogę tak żyć
Wszyscy szczęśliwi ludzie: proszę przestać mnie wkurwiać
Bo wszystkim szczęśliwym ludziom planuje dzisiaj coś urwać
I wszystkie te ząbki śliczne chodniczkiem się będą turlać
Jak ciągle mi tak będziecie tu świecić nimi, no kurwa mać
To nie komedia, Antygona ma wzór wam dać
Tutaj ma być tragedia, obok antyczny chór ma stać
Proszę, idźcie się zabić, poważnie, sam mogę sznur wam dać
Albo jakiś karabin, lecz idźcie wy wszyscy w trumnach spać
Ja nie sypiam, łykam energetyki
Widzi pan, no jak mam sypiać, gdy wszędzie przeklęte krzyki?
Słyszę imprezowiczów rozmowy i lepkie rzygi
I jeszcze mi skrzypek gra coś pod oknem, choć nieźle skrzypi...
Poza tym czekam, czekam na jej telefon
W płucach wiruje tytoń, a w żyłach pływa żelbeton
I znów mi ucieka życie, ja znowu gonię peleton
Lecz życie jest coraz szybsze i czmycha z moją kobietą
Olej sypianie, spanie zostaw szkieletom
Czekam na Ciebie w Planie B, będę tu czekał wieczność
Piszę, a ty ani me ani be, zrozum ranisz i hańbisz mnie
Przecież właśnie widziałem, na mieście bawisz się? Zabij się
Ciągle czekam, plac Zbawiciela, chodź zbawić mnie
Nie będę gryzł ani strzelał, chodź ze mną napić się
Przecież widzę, że widzisz co Ci tu piszę
Więc jutro spiszę to wszystko i wszystko to upublicznię
Zbuduję Ci dom, będziesz miała schron
Taki szałas na hałas i zasadzę brzozę tuż za rogiem
Żebyś latem miała cień, zawiozę do szkoły
Każde z naszych dwudziestu pięciu dzieci
I mowy nie ma, żebyś musiała wstać
Nie będę palił i nie będę pił
Nie będę oglądał zakazanych rzeczy nocą na tv
Kolacja u twojego taty i bat i bat i nic
Jeśli chcesz dla ciebie mogę tak żyć
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):