Teksty piosenek > D > Dan Bull > Hell or High Water
2 522 284 tekstów, 31 641 poszukiwanych i 520 oczekujących

Dan Bull - Hell or High Water

Hell or High Water

Hell or High Water

Tekst dodał(a): Kryswini Edytuj tekst
Tłumaczenie dodał(a): Kryswini Edytuj tłumaczenie
Teledysk dodał(a): Kryswini Edytuj teledysk

Tekst piosenki:

Hi neighbour! Nice day, but might rain yet
And by the way, climate change makes a great ice breaker
Hope you don't mind if I say what's on my mind lately
You do? Well I hate being the guy to break it to you

But human kind ain't advice takers, by nature
We're stuck to our ways, like stubborn bugs to fly paper
Rising tides aren't quite so high when spied from skyscrapers
So we'll keep making money now and decide how to survive later

We'll be fine, we're primates with a migratory mind state
But where do you relocate to when you can't find a dry acre?
It's so polluted though that you've no hope to hydrate here
Entire states lie in waste the change is night and day

This type of failure's kind of major, but hey that's the price we pay
For infinite growth inside a finite place
Isn't it gross? Revenue became our entire life's aim
Looks like the only way we'll learn to change our ways is via pain

When the levee breaks through, then it's fairly late to
Regret every mistake you, may have ever made
Come hell or high water, we'd better make a change
Why I ought to? Well, but then again

Heavy rain, ever so heavy rain
Funny how the flood is spreading as if it's aflame
Heavy rain, ever so heavy rain
See, never will the sea lever ever be the same

I remember civilisation started to creak at the seams
It seemed increasingly frequent to see the freakiest scenes
Streets full of people ceased to be peaceful, there was bleeding and screams
As they received beatings from eager police for breaching the peace

Here we see freedom in freefall
I mean is there even a need for thieving to eat
Or is it merely more evil and greed?
We've all ignored the awkward things that we've seen on our feed
But now they're written in your floods of tears, so read them and weep

See the double meaning to "we're in it deep"?
But inner demons and beasts? We can leave them deceased
We don't need them now that even our seasons have ceased
At least seasonal depression has no reason to be

But now the sea's at our feet we're feeling weak at the knees
It's either gills or survival skills, we'll need just to breathe
It's getting wetter and we'd better do better
But if there's one thing to bring people together
It's immediate pressure

It's such a deep dilemma, for the complete beginner
How did the dove of peace become a piece of meat for dinner?
Just pull off the beak and feather, now come on, let's eat together
Roast it over open flames so the taste is even better

Seven deadly sins end in several deadly plagues
Yet never did we know was our co-architect the end of days?
Everything we've ever made buried under waves
Guess they're sending us a genesis to get our penance paid

Heavy rain, ever so heavy rain
Every day we wade in we play a deadly game
Heavy rain, ever so heavy rain
We'd better have a gameplan better than merely praying

Why do we need to pick between unity and liberty
If it seems whatever team you tick will lead to misery?
To disbelieve truth is easy if you choose to disagree
Though pictures of its pitfalls litter all of human history

Old worlds sink beneath the new at least initially
'Til it repeats and it repeats and it re-
Geez! Look overhead!
The sun's corona's thrown a solar flare
The comms are blown up thus there's no numbers to phone repair
So prepare for hold ups all the bumpy road ahead
And shadows that are so intense you won't detect a polar bear

All progress frozen for a moment there, so unfair
Au contraire though mon frére, there's hope don't despair
Let's set the record straight you're getting maced with "face it" pepper spray
Best set up base this is the day for which the preppers pray
Unless they face the lesson that the desolation's there to stay
It ain't a getaway or lazy daydream on a bed of hay

Best not get up late we're set in our ascetic ways
And when there isn't anesthetic, antiseptic sepsis takes
Interest in your intestines with a kiss to take your breath away
So let's assess the question, eh? Maybe there's a better way?

Heavy rain, ever so heavy rain
Funny how the flood is spreading as if it's aflame
Heavy rain, ever so heavy rain
See, never will the sea lever ever be the same

Seven deadly sins end in several deadly plagues
Yet, never did we know was our co-architect the end of days?
Everything we've ever made buried under waves
Guess they're sending us a genesis to get our penance paid

Gather round the campfire, now, how to even start this?
We're running out of gaslight but carry on regardless
Funny how we'll only see it now we're in the darkness
Salaries and spas flipped to tragedy and hardship
Our values fell after we sank the flooded markets
So now we're bound to starve unless we gather in the harvest

And that's the legacy we left:a planetary carcass
Now we're merely stardust aren't we bloody marvelous?

You know it's nothing advanced you've so much blood on your hands
These flows are flooding your lands sunk your boat and scuppered your plans
And only after the catastrophic event occurs you go
"Oh so that's what I probably should have done to prevent it first..."

We need a rebirth to appease earth
I plead that you heed these words, each verse
I didn't mean to flood this beat with such a deep dirge
But beneath the heat lurks a hunger that'll feed thirst
I'll jump in feet first I want to see this earth
Reimbursed for each hurt that we deemed to be worth
Inflicting terror on our victim terra should be being nursed
But ever since we started living on it seems cursed

We birds tweet perched on the steep verge of a ravine
Verdant leaves, fir trees, sweet birch and green ferns
Then deny the face the fire's happening despite the fact we see it burn
Like "Ah, There's been worse." 'Kin Lee Hurst
We need to reverse the mentality of "me first"
I'm telling you Humanity could either be a brief burst
Or we could reach further than we'd ever rehearsed
A valiant crew that's gallant to the planet in which we serve

Heavy rain, ever so heavy rain
Every day we wade in we play a deadly game
Heavy rain, ever so heavy rain
We'd better have a gameplan, better than merely praying
When the levee breaks through, then it's fairly late to
Regret every mistake you, may have ever made
Come hell or high water, we'd better make a change
Why I ought to? Well, but then again

 

Dodaj adnotację do tego tekstu » Historia edycji tekstu

Tłumaczenie :

Pokaż tłumaczenie
Witaj sąsiedzie, ładna pogoda, choć może padać
A i przy okazji, zmiany klimatyczne świetnie przełamią lody,
Nie masz nic przeciwko bym powiedział co mi chodzi po głowie?
Masz? Cóż, nie chciałem być tym który Ci to powie...

Ale rasa ludzka nie jest przyjmująca rady, z natury
Przystajemy do swoich metod, jak uparte muchy do lepu
Wznoszące się fale nie są tak imponujące oglądane z wieżowców
Więc zarabiajmy jeszcze troszkę, czas na przetrwanie przyjdzie

Będzie dobrze, jesteśmy naczelnymi o migrującym nastawieniu
Tylko gdzie się przeniesiesz, gdy nie będzie już suchego akra?
Jest już tak zanieczyszczony, że i tak nie zapobiegniesz pragnieniu,
Całe kraje leżą w śmieciach, różnią się już jak noc i dzień

Taki rodzaj klęski jest ogromny, ale hej, taką płacimy cenę
Za nieskończony wzrost na tak skończonej przestrzeni
Nie brzydzi Cię to? Zarobek stał się całego życia celem
Wychodzi na to, że nauczymy się tylko boleśnie na własnej skórze

Gdy tylko tamy pękną, będzie za późno by
Żałować za każdy dotychczas popełniony błąd
Chodźby się waliło i paliło, lepiej coś zmieńmy,
Dlaczego miałbym? Ale z drugiej strony...

Ulewny deszcz, cholernie ulewny deszcz,
Zabawne, że powódź rozchodzi się jak płomień
Ulewny deszcz, cholernie ulewny deszcz,
Powiem, morza poziom nie będzie już taki sam

Pamiętam cywilizacja zaczęła trzeszczeć w szwach
Najdziwniejsze zjawiska zdawały się coraz częstsze
Ulice ludzi wylały się na spokój, była krew i wrzask
Gdy policja zaczęła ich pałować za zakłócanie porządku

Tu widzimy wolność w upadku
W sensie, była potrzeba kraść by jeść,
Czy jedynie więcej chciwości i zła?
Zignorowaliśmy wszyscy dziwności w wiadomościach,
A teraz opisywane są w powodziach łez, więc czytaj i łkaj

Widzisz dwuznaczność “Mamy przechlapane”?
A swoje winy i demony? Możemy się ich pozbyć
Nie potrzebujemy ich już, gdy nawet pory roku zniknęły
Przynajmniej nie ma po co istnieć już jesienna chandra

Ale teraz morze u naszych stóp, gdy padamy wyprani na kolana
Albo skrzela, albo sztuka przetrwania, musimy tylko oddychać,
Wszystko zamaka, musimy radzić lepiej,
Ale jeżeli cokolwiek ma zjednoczyć ludzi
To bezpośrednia presja

Tak głęboki dylemat dla zupełnego amatora
Jakim cudem gołębica pokoju została mięskiem na obiad?
Wyciągnij tylko dzióbek i pióra, chodź, zjedzmy wspólnie,
Przysmaż ją nad ogniem to będzie smaczniejsza

Siedem śmiertelnych grzechów w siedmiu śmiertelnych plagach
Nigdy nie wiedzieliśmy że naszym współtwórcą był koniec dni?
Wszystko kiedykolwiek zrobione pochowane pod falami
Pewnie dali nam Księgę Rodzaju byśmy spłacili pokutę

Ulewny deszcz, cholernie ulewny deszcz,
W każdy rozpoczęty dzień, gramy sobie ze śmiercią
Ulewny deszcz, cholernie ulewny deszcz,
Twórzmy lepiej plan, lepszy niż trzymanie kciuków

Dlaczegóż musimy wybierać między jednością, a wolnością
Skoro niezależnie od drużyny i tak spłyniesz ku marności?
Wyparcie prawdy jest banalne, gdy wolisz zaprzeczać
Wszak ludzka historia zapisana jest pułapkami

Stare światy zatonęły pod nowymi, przynajmniej pierwotnie
Póki się to nie powtórzy i nie pow...
Jezu! Patrz pod nogi!
Korona gwiazdy zamieniła się słonecznym rozbryskiem
Komunikatory przepalone, nie ma już numeru co pomoże dzisiaj
Trzymajcie się foteli, przed nami wyboje na drodze,
I cienie tak mroczne, że nie zauważysz w nich polarnego misia

Cały postęp zastygł na moment, tak to niesprawiedliwe,
Wręcz przeciwnie bracie mój, jest nadzieja, nie rozpaczaj
Postawmy sprawę jasno, bity jesteś po twarzy pogódź-się-z-tym'em
Najlepiej rozstawić obóz, oto dzień wymodlony przez prepersów,
chyba że dotrze do nich, że to pustkowie nigdzie się nie wybiera
To już nie ucieczka od świata ani gdybanie na sianie

Lepiej późno nie wstawać, wciąż myślimy ascetycznie,
a gdy znieczulenia brak, odkażenie nie bije sepsy
co zauracza twe jelita pocałunkiem zabierającym dech.
Zastanówmy się może więc? Może jest lepsza droga?

Ulewny deszcz, cholernie ulewny deszcz,
Zabawne, że powódź rozchodzi się jak płomień
Ulewny deszcz, cholernie ulewny deszcz,
Powiem, morza poziom nie będzie już taki sam

Siedem śmiertelnych grzechów w siedmiu śmiertelnych plagach
Nigdy nie wiedzieliśmy że naszym współtwórcą był koniec dni?
Wszystko kiedykolwiek zrobione pochowane pod falami
Pewnie dali nam Księgę Rodzaju byśmy spłacili pokutę

Zbierzcie się wokół ogniska, od czego by zacząć?
Nie ma już czym oczu mydlić, ale trwajcie mimo to,
Zabawnie, że widzimy już tylko to że błądzimy w ciemności
Wypłaty i relaksy zastąpione tragedią i udręką
Nasze wartości upadły, gdy porzuciliśmy zatopione banki
Teraz czeka nas głodówka, chyba że zbierzemy się na zbiory

I taki zostawiamy spadek: planetarną padlinę
Teraz, ledwieśmy pyłem, czyż nie jesteśmy wspaniali?

Wiesz, że to nic trudnego, masz tyle krwi na rękach
Przepływy pochłaniają twój teren topią łódź twą i walą twe plany
I tylko po tym gdy kataklizm do Ciebie dotarł
“A, to to właśnie mogłem zrobić, by temu zapobiec...”

Potrzeba nam odrodzenia by uspokoić ziemię
Błagam byś usłyszał te słowa, każdy wers
Nie zamierzałem topić smutków w tym lamencie
Ale pod tym gorącem czai się głód co rozpali pragnienie
Oddam całe serce, chcę zobaczyć jak tej ziemi
ktoś odpłaci za każdą szkodę jakąśmy jej poczynili
Zatrwożona nasza ziemska ofiara powinna być pielęgnowana,
ale odkąd tylko na niej jesteśmy, wygląda na przeklętą

My, ptaszęta ćwierkamy na zboczu przepaści na
Soczyste liscie, jodły, słodkie brzozy i zielone paprocie
Potem przeczymy że cokolwiek się pali, mimo że widać pożogę,
Wszak “E, bywało już gorzej”, Godni Lee Hurst'a
Musimy pozbyć się mody na “Wpierw ja”
Mówię wam, ludzkość może być chwilowym mignięciem,
Albo możemy sięgnąć dalej niż kiedykolwiek uznaliśmy za możliwe,
Dzielna zgraja, godna planety której służy.

Ulewny deszcz, cholernie ulewny deszcz,
W każdy rozpoczęty dzień, gramy sobie ze śmiercią
Ulewny deszcz, cholernie ulewny deszcz,
Twórzmy lepiej plan, lepszy niż trzymanie kciuków
Gdy tylko tamy pękną, będzie za późno by
Żałować za każdy dotychczas popełniony błąd
Chodźby się waliło i paliło, lepiej coś zmieńmy,
Dlaczego miałbym? Ale z drugiej strony...

Historia edycji tłumaczenia

Tekst:

Dan Bull

Edytuj metrykę
Muzyka (producent):

Kimbo Beatz

Rok wydania:

2022

Komentarze (0):

tekstowo.pl
2 522 284 tekstów, 31 641 poszukiwanych i 520 oczekujących

Największy serwis z tekstami piosenek w Polsce. Każdy może znaleźć u nas teksty piosenek, teledyski oraz tłumaczenia swoich ulubionych utworów.
Zachęcamy wszystkich użytkowników do dodawania nowych tekstów, tłumaczeń i teledysków!


Reklama | Kontakt | FAQ | Polityka prywatności | Ustawienia prywatności