Tekst piosenki:
Powiedz co zrobić kiedy wyjdę już ze studia
Może powinienem w końcu wybrać sobie studia
Pewnie siądę na ławce z nudów, spalę paczkę
Lepiej nie oczekuj po mnie cudów
Póki w nim siedzę nie istnieje żaden problem
Jutro rano złapię znów tą samą fobie
Jest tu paru takich samych ze mną
Nikt z nas nie wie co dalej, stoimy kiedy biegną
Wychodzę znów wkurwiony kładę reeboki na chodnik
Jak to jest, że chudnę w oczach, a stawiam kroki jak bomby
Mam ciężką stopę jakbym podkręcił bass na maksa i strumienie
Życie bez celu, drynię ciężki rap dla miasta
Jestem w nim pionkiem, robię tu ruchy póki nie odpadłem
Gdy rzucę kośćmi - trzy szóstki, jakbym zawarł pakt z diabłem
Nie oszukasz mnie w wyścigu, to żadne odkrycie, że jestem dzieckiem
Jak mnie wyruchasz wisisz na tygrysie
Brudny hajs z ulicy w drodze po marzenia
Zgubiłem krucyfiks, ale pchał nas w bagno
Zamiast do nieba nie mam innego planu na życie
Wyślę jutro CV, przecież ja nie wpiszę tam, że składam rymy
Weszło mi to w krew, przetarłem na tym synapsy
Miałem tyle upadków, że kurwa już wystarczy
Kładę chuj na te myśli, nie warto robić z siebie ofiary
I tak kiedyś za talent złożycie mi ołtarze
Powiedz co zrobić kiedy wyjdę już ze studia
Może powinienem w końcu wybrać sobie studia
Pewnie siądę na ławce z nudów, spalę paczkę
Lepiej nie oczekuj po mnie cudów
Póki w nim siedzę nie istnieje żaden problem
Jutro rano złapię znów tą samą fobie
Jest tu paru takich samych ze mną
Nikt z nas nie wie co dalej, stoimy kiedy biegną
Śmieję się z siebie, gdy miałem 13 lat
Odpaliłem majk na on, myślałem, że wybrał mnie świat
Że za moment mam studio, klipy, hajs, koncerty,
fanów, szacunek ulicy, płytę, na niej kilka hologramów
Uległem pożądaniu, potem skończyłem jak ci co tam stoją w paru i parę gonią gramów
I dalej wierzę jak kumpel mówi: "zrobimy to w Polsce"
Nikomu stąd się nie udało, kilku z was próbuje - o nich wspomnę
Niech nam otworzą furtki, chciałbym zabrać w pociąg kumpli
Grać po całej Polsce jak Motor Lublin
Nie mam planu B, C, celuję w pierwszą ligę, jak oni jestem fanatykiem
Nie wiem co zrobić z życiem jak oni.
Mogę zatopić się w książki, odczekaj minutę i powstaną wersy na marginesach
Po pięciu stwierdzę, że brak mi tchu, muszę złapać oddech
Po dziesięciu wyjdę z domu tak jak w pierwszej zwrotce
Powiedz co zrobić kiedy wyjdę już ze studia
Może powinienem w końcu wybrać sobie studia
Pewnie siądę na ławce z nudów, spalę paczkę
Lepiej nie oczekuj po mnie cudów
Póki w nim siedzę nie istnieje żaden problem
Jutro rano złapię znów tą samą fobie
Jest tu paru takich samych ze mną
Nikt z nas nie wie co dalej, stoimy kiedy biegną
Na Zakopiańskiej wychowałem się pod krzyżem, który widzę gdy piszę
Ze starszym bratem wychowałem się z bitem
I myślę, że to piękne, ale może stać się przykre
Jak zniszczy mnie to, że zrobiłem sobie z rapu religię
Czasem czuję, że nie mam innych opcji
Tylko te wersy do bitu pozwolą być kimś po śmierci rodziców
Oni mówią: "musisz narzucić tempo, chłopcze, prześcignąć resztę, inni nie mają tak ciężko, Wojtek"
Co drugi, który swoje imię chce puścić w eter usypia mnie jak bym w płuca przypuśćmy wpuścił eter
W krótkim życiu nie zapiszesz się na wieki, więc
Ogarnam co mogę nim zamknę powieki
Powiedz co zrobić kiedy wyjdę już ze studia
Może powinienem w końcu wybrać sobie studia
Pewnie siądę na ławce z nudów, spalę paczkę
Lepiej nie oczekuj po mnie cudów
Póki w nim siedzę nie istnieje żaden problem
Jutro rano złapię znów tą samą fobie
Jest tu paru takich samych ze mną
Nikt z nas nie wie co dalej, stoimy kiedy biegną
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):