Rozlej trochę farby na zapleczu,
W tych czasach słowa wydają się jak kreda na asfalcie,
Ponieważ kiedy pada, one znikają, to jest niewidzialny atrament,
Nie marker, czy nie do przełknięcia obraza,
Unikaj bycia średnim nie używając długopisów i kartek,
Kontakty werbalne tylko maskują strach i nienawiść,
Działaj w sposób który sprawia że czujesz się najbezpieczniej,
Splagiatowany status quo, nie tylko kopiujesz i wklejasz to,
Oh, mówię jebać listy oczekujących,
Jeśli nie chcesz mnie teraz musisz być zniszczony,
Sukces to smak którego jeszcze nie posmakowałem,
Ale była to zajebista przejażdżka, bez sprzecznie,
Bez poboczy dla nas, moje płuca wysiądą,
Zanim się wpakuję na ławkę, czy zawinę się,
Wyciągnij się z łóżka i postaraj się powstać,
Masz masę pracy do zrobienia, i mam nadzieję że spakowałeś lunch,
Refren
Wciąż w łóżku pomimo tego że już jasno
Bo nie mogę pokonać tych snów,
Jestem obrazkiem który nie wygląda jak ma,
Ale wciąż jest miły do zobaczenia,
Podnoszę głowę z poduszki,
Widzę moje buty na podłodze
Nie mogę znaleźć dobrego powodu,
Ale wciąż mam zamiar wyjść za drzwi.
Nigdy nie byłem typem który radził sobie w sytuacjach krytycznych,
Odcienie szarości tak subtelnie zasłaniają prawdę,
Relatywnie, jesteśmy nieznaczący, ale zapytaj się młodzieży,
Wtedy cynizm zniknie tak poof- w popłochu,
Do widzenia,
Wydaje się trudno spróbować,
Łóżko jest wygodne, jak głęboko śpisz,
Zapadasz się, i zamykasz swe oczy,
I kiedy śnisz, nie ma cierni u twego boku,
Pierdol to gówno, wprowadź żołnierzy,
Daruj sobie salutowanie,
Łapcie za bronie, ustaw ich w lini i zacznij strzelać,
I jak opadną ściany zacznij się rozglądać,
Rozbij to,
SZKŁO, dopóki okno się nie rozpadnie, przeminą ograniczenia,
To jest metafora, nie bądź dupkiem,
Na szczycie klasy,
My nie robimy tego dla kasy,
Jadąc na oparach, ale robiąc dym,
Szesnastkami, bez wysiadania,
Dosłownie zrobię przerwę jak przestanę oddychać,
Próbując zmazać Twoje grzechy jestem jebanym poganem,
Nie nienawidzę religii, tylko tego co wychodzi z ekstremizmu,
Całe to krwawienie, a nie widzę powodu,
Nie potrafię nawet powiedzieć która ze stron gada z sensem,
Śnię że pewnego dnia będziemy równi,
Musisz być pijany jak Twój Stiven,
Jezusie proszę spakuj się i zacznij nas opuszczać,
Jadę z moją rodziną i nie potrzebuję innych demonów,
Cały odwrotnie, do tego czym są moje jeansy,
Jadę pod wpływam ale nie wymyślam.
Nie, nie wymyślam..
Nie, nie wymyślam..
Przelatuję tylko przez miasta starając się utrzymać równowagę.
Nie, nie wymyślam..
Nie, nie wymyślam..
Historia edycji tłumaczenia
Komentarze (0):