Tekst piosenki:
Nie potrafię już zapomnieć, znowu piszę o tym zwrotę,
dałem Tobie cząstkę siebie i nie wziąłem jej z powrotem,
wiem, że Ty nie zapominasz też, nic się nie zmienia,
chociaż zostawiłaś mnie i to bez słowa wyjaśnienia,
dałaś mi piękne chwile i przez nie dalej błądzę,
potem był ich duży brak i nieprzespane noce,
i strach, nie chciałem w ramionach żadnych innych być,
i nie minął miesiąc, gadamy jak gdyby nigdy nic,
czy to pic, tyle pytań wciąż świeżych,
Ty nie masz czasu się spotkać, ja znów nie wiem czy Ci wierzyć,
choć nie znam Twoich intencji, czuję się zmieszany,
to czuję radość i ulgę, kiedy rozmawiamy,
znów nie śpię, bo z Tobą piszę, jak nie pisze to też nie śpię,
bo albo o Tobie myślę, albo widzę Ciebie we śnie,
wiem, że się stęskniłaś, ja też się stęskniłem jak Ty,
i dalej chyba tęsknię, kiedy nie gadamy dwa dni,
może powinienem przerwać ten wątek,
mam olać tęsknotę, czy olać rozsądek...
Dzisiaj olewam tęsknotę i próbuję się pozbierać
Tak jak Ty olałaś mnie i obojętne Ci to teraz...
Mogłaś tam być, wiesz?
Mogłaś być tam...
Powinnaś przyjść, wiesz?
nie mogę żyć sam...
Mogłaś tam być, wiesz?
Mogłaś być tam...
Powinnaś przyjść, wiesz?
kurwa, nie mogę żyć sam...
Cześć, pytałaś mnie - czemu już nie dzwonię?
kumple też tam coś pytają - zapomniałeś o niej?
nie jestem psem, więc już nie gonię Cię
to chyba proste? Nie dałem ponieść się
Poszedłem tamtego dnia do tamtego baru
piłem tamto piwo, Ciebie tam nie było - żałuj
zostawiłem pierdoloną kupę szmalu
alko wypłukało ze mnie wszystko, oprócz żalu
a Ty nie chciałaś mi zniknąć z pamięci
choć w końcu zapomniałem nawet - które piję?
I uwierz, że pomimo szczerych chęci
nie mogłem przestać myśleć, że chyba Cie zabiję
I nie wiem co bym zrobił gdybyś tam gdzieś
pojawiła się w drzwiach, piękna jak zawsze
nienawiść uszłaby ze mnie pewnie, nagle
i powiedziałbym ci wprost, Kochanie że nasz czas nadszedł
Mogłaś tam być, wiesz?
Mogłaś być tam...
Powinnaś przyjść, wiesz?
nie mogę żyć sam...
Mogłaś tam być, wiesz?
Mogłaś być tam...
Powinnaś przyjść, wiesz?
kurwa, nie mogę żyć sam...
Gdy mijając ją mój wzrok zastygł w jej źrenicach
Wiedziałem, że nie jestem warty nawet sekundy z jej życia.
Może, gdyby mnie nie znała, by odwzajemniała uśmiech,
Wiesz, to przeze mnie nieraz płakała w poduszkę.
Jej dłonie tak delikatne, gładkie nadzwyczajnie,
Zupełnie jakby ktoś zmył z nich linie papilarne,
Pamiętam jej rozbijane łzy na mojej sinej skórze
I jej rozmazany tusz do rzęs na mojej siwej bluzie.
Mówiła: ,,Bez Ciebie nie ma mnie" bez konsekwencji
Tkwiliśmy w milczeniu bez skutku i bez koncepcji.
Dzisiaj gdy niefortunnie zdarzy nam się minąć z sobą,
Wiem, że to zbędne, ale chciałbym chociaż skinąć głową.
Wiesz, dziś już nic nie zostało z tamtych starań
Tylko jedna wspólna myśl, że skończyło się na planach.
Tylko jedna wspólna myśl, że skończyło się na planach.
Mogłaś tam być, wiesz?
Mogłaś być tam...
Powinnaś przyjść, wiesz?
nie mogę żyć sam...
Mogłaś tam być, wiesz?
Mogłaś być tam...
Powinnaś przyjść, wiesz?
kurwa, nie mogę żyć sam...
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):