Tekst piosenki:
Pani to piękna,
nieodgadniona,
jak okowita
prawdę Ci powie,
ostre jej berło,
ciach i po głowie...
Zlękniony jej srodze,
łkasz w bezradności,
snujesz swe duby,
że tu powrócisz jako czerw gruby,
lub laur podniebny przyjmiesz za byt,
zdechniesz jak pies! Toć to nie Wstyd!
I wciąż zadaję sobie pytania,
Czy słusznie czynię i słusznie prawię?
Czy istnieć poprawnie,
w pełni wartości,
siłą wpojonych za maleńkości.
I oto wycedzę,
słowo za słowem,
Z bicza wystrzelę
kwestię poruszę
co gnębi troska
mój umysł wielce,
to kres mych nerwów,
więc krzyczę na Tumult:
-Tego wymagasz, tego się trzymasz?
Bełkoczesz człeku, usta nadymasz.
I swój dekalog i swe paciory,
święta, obchody i krucyfiksy,
czcigodne księgi i sakramenty,
w żyć swoją wetknij
kiepie przeklęty.
umrzesz za życia rozpamiętując,
umrzesz za życia dobrocią plując
umrzesz za życia...
udław się troską
udław się kpiną, śmiechem i żartem,
"boga" wychwalasz, bratasz się z "czartem"!
Dla mnie śmierć koniec tylko oznacza,
i wybawienie od mąk żywota,
i fanatyków na krzyż upadłych,
tych zapalczywców,
co mnie przymusem radością skalali,
skonać w rynsztoku,
na spazm się zdobyć,
chylić swe czoło,
Panią pozdrowić.
Byłem Swym Panem,
Byłem Swym Bogiem,
Świat był mym domem,
Flaszka kompanem i spowiednikiem,
Zwany przez ludzi alkoholikiem.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):