Tekst piosenki:
Znów konkretnie wejdę w werble wiesz, że jest tak
konsekwentnie jebnę, nie mogę przestać.
Będę wrzeszczał o tym, o czym oni boją się szeptać,
Mesjasz patrzy na świat przez dziury w rekach.
Na szyi pętla wiązana przez rzeczywistość,
pod nogami chwieje się stołek zwany przyszłość.
Łatwo przyszło, a przecież poszło o coś głupiego,
wszystko pójdzie w odstawkę, kiedy przyjdzie co do czego.
I nie ma tego złego, co by nie mogło być gorsze,
jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o forsę.
I nie ma nic za darmo, weź płać za powietrze,
tu zapracować musisz nawet na konsekwencje.
Pogoda dla bogaczy a wiatr wieje w oczy,
życie równia pochyła, fortuna kołem się toczy.
Ja się staczam i wracam do punktu wyjścia znów,
gdzie każdy czyn wart więcej od tysiąca słów.
Prędzej zgnije ci nos, niż poczujesz w sobie moc,
masz wysokie ambicje to wejdź na nie i skocz.
Wcale nie poczujesz lepiej się, gdy uderzysz o glebę
ale pierwszy raz to nieszczęście nie spadnie na ciebie.
Myślisz, że twoja śmierć tutaj bliskim złamie serca?
Gdyby zwłoki nie śmierdziały, nikt by cie nie ruszył z miejsca.
Przestań się łudzić, że znaczysz coś dla ludzi,
powiedz, jak przesypiając życie chcesz podziw budzić.
Niejeden tu dziś trudzi się, by mu postawić pomnik
a drugi mówi czemu nie być wzorem dla potomnych.
A życie w twarze śmieje się im, bo nie ma tak łatwo
i zapał ich ostyga, wtem na głowę pomyj wiadro.
Ty staraj się lub spalaj się, jeśli wierzysz że warto
ja latać chcę a spadać nie, chodź z marzeń mnie obdarto.
Znam to wiec nie pierdol mi, że ciężko jest,
bo wnętrzności wypruję ci i zrobi ci się lżej.
Patrzysz na mnie z góry, chyba bujasz w obłokach
bo moja góra to Olimp, twoja to Golgota.
I co tam na blokach słychać, walczysz dalej
w sumie chuj mnie to boli ale lubię słuchać bajek.
Pewnie w chuj skuna palisz i pijesz litry wódki,
bo chcesz puścić z dymem problemy i utopić smutki.
Ale jutro i tak ma dla ciebie inny plan,
choćbyś zgrywał ulicznego wojownika jak Van Damme.
Zostaniesz sam, tam gdzie fantazja gaśnie
a strach tak wyraźnie radzi sobie z jej blaskiem,
że fartem będzie, jak nie stracisz z oczu celu.
I tak na ślepo zgubisz drogę, zabłądzisz jak wielu.
Otchłań spogląda we mnie, ja patrze w nią śmiało
ale najgorsze jest to, że widzimy to samo.
I co by się nie działo, mało mnie to rusza wciąż,
może kiedyś wstanę rano, żeby wypierdolić stąd.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (1):
Gdy przesypiając życie, chcesz podziw budzić.
Niejeden tu dziś trudzi się, by mu postawić pomnik
a drugi mówi czemu nie być wzorem dla potomnych.
A życie w twarze śmieje się im, bo nie ma tak łatwo
i zapał ich ostyga, wtem na głowę pomyj wiadro." Proponuję małe poprawki stylistyczne:
< Przestań się łudzić, że znaczysz coś dla ludzi,
powiedz jak przesypiając życie, chcesz w nich podziw budzić.
Niejeden tu dziś trudzi się, by mu postawili pomnik
a drugi mówi, czemu nie być wzorem dla potomnych.
A życie w twarze śmieje się im, bo nie ma tak łatwo
i zapał ich ostyga. Wlej na głowę pomyj wiadro. >