Tekst piosenki:
Wtedy od świata dzieliły mnie sztachety, za nimi cicho szumiał park, zielony park.
Za nimi było coś więcej, niestety, nie słuchał nikt moich skarg.
Jeszcze widzę jak w tym parku jakiś facet karmi pawia,
Jakieś kluski, jakieś gałki siłą mu do gardła pcha.
A mój mały głosik krzyczy: Panie, co też pan wyprawia?! Puść pan ptaka! Pana taka, tamta i ta.
Puść pan pawia! Puść! Po co tłamsić go i dręczyć? Puść pan pawia, puść, on się męczy, pan się męczy.
Rzeczy zbyt dziwne pan z nim wyprawia i dlatego proszę: Puść pan pawia!
Puść pan pawia! Puść! Po co tłamsić go i dusić? Puść pan pawia, puść!
W końcu może się pan zmusić i przezwyciężyć tych obiekcji sto, to ruch ręki, tylko puść pan go.
On proszę pana już rwie się do lotu, przed panem gamę barwnych piór roztoczyć chce,
On w takim stanie na wszystko jest gotów, pan go po prostu przekarmia, to źle!
Puść pan pawia, puść! Jego los jest w pańskiej dłoni.
Puść pan pawia, puść! On nie może się obronić,
Bo nie potrafi gryźć, kopać ni bóść,
Puść pan pawia, puść pan pawia, puść, puść.
Reszta w zasadzie to kwestia kalendarza, bo chociaż czas odmienił barwę, stracił smak,
Ale historia znowu się powtarza, wygląda mniej więcej tak:
Znów ten facet, dawny facet, wprawdzie nie za sztachetami,
Lecz po drugiej stronie baru siedzi w pozie "na plywać".
I dzieciństwo znów powraca, bo powiedzcie, proszę sami - cóż więcej mogę mu dać?
Państwu się zdawało, że to będzie bardzo nieprzyzwoita piosenka.
O, zapewniam państwa, że państwo są zbyt domyślni.
Choćby ten pan co siedzi sobie z boku, o tam, w tym rzędzie i nie bije wcale braw,
Mógłby obliczyć, ile razy w roku zjawia się przed nim ten paw.
Obiecywał pan sto razy, że nie dotknie go pan więcej.
Zamiast gwiazdy pomyślności - kefir, mdłości, szkoda słów.
I cóż, karmi go pan znowu tak jak tamten typ w piosence? I film urywa się znów!
Puść pan pawia! Puść! Po co tłamsić go i dręczyć?
Puść pan bawia, puść, on się męczy, pan się męczy.
Rzeczy zbyt dziwne pan z nim wyprawia i dlatego proszę: Puść pan pawia!
Puść pan pawia! Puść! Po co tłamsić go i dusić? Puść pan pawia, puść!
W końcu może się pan zmusić i przezwyciężyć tych obiekcji sto, to ruch ręki, tylko puść pan go.
To obojętne czy w knajpie, czy w plenerze, czy pana za grę biorą gusta nord czy west.
Z tym swoim pawiem wygląda pan jak zwierzę, co twierdzi, że myśli, więc,
Więc puść pan pawia, puść! Pana los jest w pańskiej woli.
Puść pan pawia, puść! Zawsze można się obronić i zamiast potem gryźć, kopać czy bóść,
Puść pan pawia! Puść pan pawia! Puść, puść!
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):