Tekst piosenki:
Raz dwa raz dwa raz dwa raz dwa
2013!
Nie jesteśmy z ulicy a więc skończ te farsę
Ze śmiechu z takich pozerów to się kończę zawsze
Pragniesz mieć image typu konkret hustler
Chyba wybierasz się z motyką na słońce labsie
Jak wybór masz mieć między Porsche a Betą
Skoro wczoraj rozjebałeś starą Corsę o beton
Jeździsz nachlany łapiesz torsję o detoks
Nazywasz się ulicznikiem a co gorsze poetą
Swoim kobietom mówisz masz mnie słuchać
Ale przecież żadna nie jest aż tak strasznie głupia
Bo co do twych metod w mig się skapnie dupa
Powie ten pseudo magnat to już właśnie upadł
Ty czemu nie zgadza ci się klaunie utarg
Zobacz czy znowu cię wspólas tu na hajs nie rucha
W bekowych ciuchach palisz zawsze głupa
Kurwa komu sugerujesz swoją prawdę w ruchach?
Gdy unosisz puchar mówisz twoje zdrowie
Chcesz mieć spryt jak Tupac myślisz swoje zrobię
Plan zademonstrować jakie zło jest w tobie
A na koniec i tak każdy powie to jest pojeb
Nie jestem z ulicy więc tego nie udaję
Nie jesteś z ulicy więc kurwa czemu kłamiesz
Mam swoje zdanie dotykam tekstem puenty
Nie mówię co masz robić, bo sam nie jestem święty /x2
Jak masz żyć już nie mówię nie uważam się za wzór cnót
Mówią ci ludzie ty i tak na sposób swój zrób
Plątasz się w gnój przypał rzucasz zjebie na siebie
To problem twój nie mój nie rzucę w ciebie kamieniem
Jesteś w potrzebie nie wiem czy ci pomogę
Może akurat leżymy z ziomem spici na podłodze
Nie chodzę w todze nie zgrywam prawilniaka
Co gada o zasadach a co dzień wali katar
Mistrzowie świata kamuflują swąd gówna
Dla mnie to żadna strata że nie chcę im dorównać
Gadka obłudna jak grubas który pieprzy o diecie
Uczyłem w tekstach ale wtedy byłem lepszym człowiekiem
Z wiekiem ten cały kocioł ryje łeb mi
Spójrz na ręce idolom heh, są tacy świetni?
Z sumienia śmietnik a z ust piękne morały
Próbujesz być kimś wielkim ale jesteś za mały
Nie jestem z ulicy więc tego nie udaję
Nie jesteś z ulicy więc kurwa czemu kłamiesz
Mam swoje zdanie dotykam tekstem puenty
Nie mówię co masz robić, bo sam nie jestem święty /x2
Raz dwa, raz dwa, raz dwa, raz dwa
Zapomnij że masz amnezje i nie pamiętasz słów matki
Zaplątany w herezje uprawiasz znów hustling
Odczuwasz presję kiedy rok już nasty
Zamiast zarabiać pengę lasujesz mózg własny
Jest w chuj prawdy w tym co krzyczy beton
Że każdy jest jak każdy chce mieć na smyczy żeton
Z ulicy wiedzą nie zamierzam błyszczeć
Bo jak za dużo pyszczysz możesz zarobić w pyszczek
Tak osobiście nie wczuwam się w ten klimat
Wolę zapalić liście, wolę od spiny chillout
I nie podbijam jak kły szczerzysz bez przyczyn
Ponad chodnikiem śmigam ty zły leżysz na pryczy
Pragniesz byczysz wozić się jak Busta Rhymes
Boś podobno kogoś pobił do tego się naćpał raz
Paprasz rap, znikaj jak masz kłamać i skakać
Wychowała mnie ulica? Synu.. mama i tata
I to nie atak lecz nie lubię umoralniać
Czy pozować na gangstera sobą jestem tu od dawna
Image bez kłamstwa bez ściemy śladu we mnie
Nie jestem z ulicy nie bierz przykładu ze mnie
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):