Tekst piosenki:
Po drugiej stronie...
Odgłosy Miasta, Lukas...
Dwa tysiące jedenaście...
Konkret Rekordz...
Między dobrem a złem, między piekłem a niebem,
idzie sobie typ, jak mu na imię nie wiem,
ubrany zwyczajnie, jeansy, koszula w kratę,
pewnie jego ulubiony sklep to szmateks,
patent na fryzurę, to nie dla niego,
chłopak woli naturalnie, w sumie nic dziwnego,
idzie do nocnego bo zamknięte już wszystko,
kupić mineralną, no bo w gardle wyschło,
na osiedlu czysto, z daleka słychać krzyki,
jakieś najebane typy po drugiej stronie ulicy,
odjebani z góry na dół w obcisłe ciuchy,
myślą, że spoko jak mają na wierzchu brzuchy,
myślą, że spoko ten irokez na głowie,
a żel z niego prawie obcieka z powiek,
ładna buźka, fajny ciuszek i modna fryzurka,
nie pora teraz na historię o typach z podwórka,
zwykłe leszcze, lecz odważni bo pijani,
opłacają tutaj stancję za pieniądze mamy,
podchodzą do Szaraka, o którym wcześniej mowa,
i z zabójczym śmiechem wylewają na niego browar,
krzyczą "Weź się schowaj! Skąd Ty się kurwa wziąłeś?!
Chyba dawno nie byłeś u fryzjera koleś!,
Napiłbyś się piwa zamiast sączyć tą wodę!,
Jak Ty wyglądasz?! co z Ciebie za człowiek?!",
Jedyne co odpowie typ co mieszka obok w bloku,
"Przepraszam, zostawcie mnie, nie chcę kłopotów",
Nie mija trzy sekundy i już go nie ma,
wydygany chłopak na dzisiaj zakończył temat,
ale w ich przypadku historia dalej się toczy,
pewnie sam rozkminiłeś, że ich cel to sklep nocny,
wracają właśnie z klubu i trzeba się dopić,
nie wiedzą jakie tajemnice tutaj kryją bloki,
więc zawijają temat, pytanie gdzie to wypić,
pada pomysł, plac po drugiej stronie ulicy,
nie czekając długo lamusy dumni swego,
że przestraszyli kogoś od siebie słabszego,
siadają na ławce i kontynuują balet,
wydzierając mordy, obrażając się nawzajem,
tak po prostu, dla jajec żeby było śmiesznie,
o szacunku i tych sprawach zerowe pojęcie.
W świecie gdzie oddychamy tym samym powietrzem,
gdzie każdy na swój sposób próbuje znaleźć szczęście,
nie ważne w jakim mieście i o jakiej porze,
czasami jak w komedii, czasami jak w horrorze,
żyjemy tu w symbiozie, każdy na coś czeka,
raz Ty gonisz za czymś, a raz musisz uciekać,
najważniejsze wżycie, dobrze się ustaw,
byś nie wstydził się odbicia po drugiej stronie lustra.
Mija parę chwil a po drugiej stronie placu,
nie wiadomo skąd wychodzi kilku chłopaków,
ubrani na sportowo, kaptury na głowie,
idą do nocnego z klatki schodowej,
spotykają na swej drodze krzyczących idiotów,
szybko rozkminiając, że to nie Ziomki z bloków,
jeden mówi na spokojnie "Nie można trochę ciszej?,
Zaraz psy przyjadą a wy robicie kichę",
po co wam mandaty a nam przy okazji,
lecz tamci po dopiciu stali się bardziej odważni,
rozmowa w szybkim tempie zmienia postać rzeczy,
zaczynają padać kopy na mordę i plecy,
typ przerażonym głosem zaczyna przepraszać,
teraz już za późno żeby do domu wracać,
wpierdol za złe zachowanie urka-burka,
nie potrzebnie drażniliście chłopaków z podwórka.
W świecie gdzie oddychamy tym samym powietrzem,
gdzie każdy na swój sposób próbuje znaleźć szczęście,
nie ważne w jakim mieście i o jakiej porze,
czasami jak w komedii, czasami jak w horrorze,
żyjemy tu w symbiozie, każdy na coś czeka,
raz Ty gonisz za czymś, a raz musisz uciekać,
najważniejsze wżycie, dobrze się ustaw,
byś nie wstydził się odbicia po drugiej stronie lustra.
Tak to kurwa jest, trafiła kosa na kamień,
wracając z nocnego jeśli nie myli mnie pamięć,
w drodze by po wszystkim rozładować ciśnienie,
zatrzymały nas psy na opisanym terenie,
jak zwykle ktoś zadzwonił, że pijemy tu już długo,
w dodatku nas przycięli ze świeżo kupioną wódą,
nie pomaga tłumaczenie, że przecież jesteśmy trzeźwi,
i idziemy właśnie wypić flachę w domu koleszki,
wpierdolą nam mandaty za hałas w środku nocy,
przez tamtych lamusów, na których poszły kopy,
i wkurwieni już całkiem bo za chuj trzeba płacić,
a wyszliśmy na chwilę żeby humor se poprawić,
lajtowo się napić, ale znów nie dało rady,
znów pijany nad ranem wracam do chaty,
potem budzę się i piszę następne słowa,
byś po drugiej stronie głośnika mógł to z testować.
W świecie gdzie oddychamy tym samym powietrzem,
gdzie każdy na swój sposób próbuje znaleźć szczęście,
nie ważne w jakim mieście i o jakiej porze,
czasami jak w komedii, czasami jak w horrorze,
żyjemy tu w symbiozie, każdy na coś czeka,
raz Ty gonisz za czymś, a raz musisz uciekać,
najważniejsze wżycie, dobrze się ustaw,
byś nie wstydził się odbicia po drugiej stronie lustra.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):