Tekst piosenki:
Kiedy skończy się dzień, znowu staniemy pod klatką.
Miej chłopców w opiece, Najświętsza Boska Matko
Tutaj, gdzie upaść łatwo, choć progi nie wysokie
Jedyne co daje światło, to blask plazm zza okien
Znowu staniemy pod blokiem i będziemy przeklinać
Będą omijać nas bokiem, żeby z nami nie zaczynać.
My to ci z marginesu, których praca się nie ima
Będą na nas wieszać chuje, jak ciuchy na manekinach
W końcu przychodzi zima, wiatr coraz mocniej pizga
Ciągle przeklinamy system i walimy te piwska
Przyszłość miała być szansą, a przyszła jaka przyszła
Wszystko zdaje się być piękne, chyba, że widzisz to z bliska
Każdy z nas gaśnie z czasem tak jak iskra.
Choć większość ma maturę, co drugi ma magistra
Ławka to nasza przystań, z daleka od obietnic
A ponoć to my jesteśmy niebezpieczni.
Refren x2
Ja będę tam stać, płonąć i patrzeć na świat
Ze mną mój Bóg, moja wiara, całe miasta
Chociaż kłamstwem nas karmią, wiemy jaka jest prawda
Nawet z betonu czasem róża wyrasta
Chciałbym mówić by słyszeli, brać co dać mieli
i widzieć czerń na bieli, a nie wieczne zmiany w scenopisach,
pieprzyć skurwieli z elit, tych co nas pominęli
i wyklęli nas marząc o tym, by nikt o nas nie słyszał.
Chciałbym całe życie pisać i wciąż być pewien jutra,
bo chodź mam taką nadzieję, czasem czuję się jak frustrat.
Chciałbym spokój czuć za każdym razem gdy patrzę w lustra,
a nie czuć się jakbym sam sobie coś ukradł.
Chciałbym zbudować sobie świat jak z seriali,
choć gdy zaczynasz coś tworzyć zaraz na łeb Ci się wali.
I ci przed nami kiedyś za to umierali.
Polska - Bóg, Honor, Ojczyzna i przegrani.
Chciałbym cofnąć czas o naście lat i poprowadzić to inaczej,
zamienić na erę norm okres wypaczeń,
bo zawsze gdy chcę walczyć to czuję, że coś stracę…
(Miał być spokój a każdy wokół miał mieć jakąś pracę)
Refren x2
Ja będę tam stać, płonąć i patrzeć na świat
Ze mną mój Bóg, moja wiara, całe miasta
Chociaż kłamstwem nas karmią, wiemy jaka jest prawda
Nawet z betonu czasem róża wyrasta
Słońce jest nisko jak my, wiatr chłodzi nasze skronie
gdyby świat nie był okrągły, to byłby jego koniec.
Szorstkie dłonie ścierają pot z czoła
doby są coraz krótsze, coraz ciężej im podołać.
Boga nie wołam już, wiesz? Mam zdarte gardło.
lux ex Silesia w tętnicach carbo
Artur mnie trzyma w pionie, inaczej bym poległ
upadki są coraz głośniejsze i dziwnie znajome.
Skronie pulsują, jak tych paru miast arterie
i dzieci ślepo wierne ślepo wierzą, w co niby pewne.
Niektóre chwile są piękne, to oddech nam daje
a ich wspominanie po latach staje się zwyczajem.
Ciśnienie nie ustaje wiesz, ono wzrasta
zamiast złotówek mamy w kieszeniach korony na kapslach.
Na pamięć znamy te miasta krew obija się o krtań
jesteśmy inni, nikt nie pokochał nas do końca.
Refren x2
Ja będę tam stać, płonąć i patrzeć na świat
Ze mną mój Bóg, moja wiara, całe miasta
Chociaż kłamstwem nas karmią, wiemy jaka jest prawda
Nawet z betonu czasem róża wyrasta
Chciałbym być tam, gdzie nie dogania życie Cię nad ranem,
gdzie nie słyszysz krzyków w głowie zanim wstaniesz.
Chciałbym śnić, umieć żyć, rzadko pić zgodnie z planem,
który sam sobie kiedyś naszkicowałem.
Chciałbym brać życia wdechy bez zachłyśnięć
i nie bać się o to, że kiedyś cały ten czar pryśnie.
Chciałbym umieć myśleć o następnym dniu bez ciśnień znów
I pieprzyć cały trud, którego smród napędza setki istnień.
Chciałbym obudzić się gdzie indziej w innym kraju,
gdzie żeby uwierzyć w Boga nie musisz skończyć w raju,
gdzie ludzie mają wizje, plany i ambicje, wiesz?
I znają przynajmniej trochę umiaru.
Chciałbym patrzeć i rozumieć, słuchać i słyszeć prawdę,
żyć ile się da, a nie się bać że skończę nagle,
wiedzieć co jest fałszem, a co faktem w tym pojebanym bagnie,
gdzie życia rytm często mija się z taktem.
Refren x2
Ja będę tam stać, płonąć i patrzeć na świat
Ze mną mój Bóg, moja wiara, całe miasta
Chociaż kłamstwem nas karmią, wiemy jaka jest prawda
Nawet z betonu czasem róża wyrasta
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (2):
Pokaż powiązany komentarz ↓