Sova - Cisza

[1 ZWROTKA]
Znów godzina późna, w nocy znowu nie śpię
W głowie mętlik, wersy kleje, patrzę w sufit, wers po wersie
Cisza zagra tercet i złowrogi list napiszę
I dopóki piszę przerywam morderczą ciszę
Uderzyłem w niszę, której nie skwalifikuję
Chciałbym przelać tobie co dokładnie czuję
Tu jest tak przeważnie przeraźliwe chłopaczyno
Nie chciałbyś zobaczyć to co kiedyś we mnie żyło
W żyłach popijamy herce, rap moją spoiną
Marzenia dawne ścięte pieprzoną gilotyną
Jak rozbitek spadłem na dno jednak ster odbieram
Kiedyś chłopak stracił ster i żywe swe odbiera
Czarna ziemia zrodziła we mnie bunt
Na niej brudne ręce, udeptany życia grunt
Przebity głową mur na rany posypana sól
I oto jestem ja i ten cały życia ból

[REFREN] [x2]
Na zbyt często spadamy nisko
I szukamy swego miejsca
Cisza i spokój to mój własny pit stop
Miejsce w którym nie możesz się odezwać

[2 ZWROTKA]
Wiem jak jest, gdy toniesz i gnijesz w matni
Rzucony jak kamień odbija się od wody tafli
Braci się nie traci, a stracony póki widno
Pocałunek judaszowy znów przeżyję pizdo
Odeszło osób wiele, zdradzili przyjaciele
Nie ma ich, poszli gdzie słychać liści szelest
Bańka mydlana chciał usłyszeć operę
A z mydłem ma wspólnego tylko tyle że jest cwelem
Nie jesteś bohaterem, czasem lepiej bez słów
Puść to od początku, zapętlij kilka wersów
Chcesz to manifestuj mnie to nie przeraża
Było wiele osób w życiu które chciałby bólu zadać
Wkoło ludzi gromada, ja samotny choć w tłumie czuję
Że wielu z was mnie tu nigdy nie zrozumie
Całe życie nie próżnuję, idę pod prąd nie dryfuje wstecz
Nie zrozumiesz lecisz z prądem jak ściek

[REFREN] [x2]
Na zbyt często spadamy nisko
I szukamy swego miejsca
Cisza i spokój to mój własny pit stop
Miejsce w którym nie możesz się odezwać