Vin Vinci - Bajlando

Kiedyś była lipa to
Krzywo się patrzyli, bo
Ciuchy z lumpa, nie Louis V, Gucci czy Alligator
Metki mnie nie zdobią ziom
Wyjebane mam na to
Wychodzę poza limity, na szczyty kolejny bieg
Cieszę się wolnością, chcę korzystać z życia
Bo szczęścia mi nie da ta zimna ulica
Gdzie jak ją poznałeś, to wolisz się wybić
A nie się zatracać i powoli zdychać
Cieszy się micha jak ? nie tyka
Żadnego byka, gdzie wandal i klika
Życzę ci blita zdrowia przede wszystkim
Bo to najważniejsze, a dopiero zyski
Najpierw bliscy, później hajs
Jeszcze mordko będzie nice
Osiągniemy to, co chcemy
Tam na dnie widzieli nas
Jaki sikor mierzy czas
Dla mnie to też znaczy gówno
Na ziemi każdemu z nas
Odliczany jest to równo

Bajlando, bajlando, dorobię się tak
A jak stąd do Monte Carlo
Bajlando, bajlando, chcę zarabiać sos
Ty płacz, płacz a mi to lotto
Bajlando, bajlando, amigos adiós
Adiós, gotówka nie konto
Bajlando, bajlando, wymyślimy coś
Na złość tym co źle życzą mordo

Bas, bas, braz, raz, raz, to mój czas, czas
Ja nie mówię pass, znowu gaz, gaz, nie dawali szans
Dzisiaj słucha nas, betonowy las
Chcemy hajs, hajs, a wyróżnia nas
To, że twarz, twarz, zachowana, patrz, a nie lans, lans
I to parcie na szkło z bólem serca znoszą moje draki w miasto, ej
Dla mej kobiety chcę to, co najlepsze
Pisze scenariusz tak samo, jak wiersze
Na koncercie widzę w górze ręce
Idę coraz wyżej, mocniej bije serce
Droga kręta, a trzymam za lejce
Wiele wspomnień, chcę ich jeszcze więcej
Studio, scena, trasa, moje miejsce
A z moją ekipą, zagram w każdym mieście
Chcę wykorzystać życia i nie martwić o jutro
By budować pod miastem i śmigać kozacką furką
Wakacje raz w miesiącu, chyba, że cały miesiąc
Trzeba się trochę na latać by zarabiać, w domu siedząc

Bajlando, bajlando, dorobię się tak
A ja stąd do Monte Carlo
Bajlando, bajlando, chcę zarabiać sos
Ty płacz, płacz a mi to lotto
Bajlando, bajlando, amigos adiós
Adiós, gotówka nie konto
Bajlando, bajlando, wymyślimy coś
Na złość tym co źle życzą mordo