Tekst piosenki:
Ha! Yoł! Establishment! #Życie. Życie chłoszcze ziom! Ej. Jesteśmy z wami Aż do końca Ej!
Czwarta trzydzieści budzik wyje już u Ani
Znów kolejna dniówka, moje życie jest do bani
Gdzie podziały się te czasy, niewinności i zabawy
teraz tylko jest robota, czemu los stał się kulawy!
Zapominałem o marzeniach,
o mych celach do spełnienia,
atakuje mnie migrena
i wskazuje przewinienia, EJ!
U Wojtasa gdzieś na miedzy,
zapatrzeni w dwa traktory,
wszytko było takie inne,
brakowało nam pokory.
Każdy z nas chciał iść do miasta, by miał wpierdol
Byliśmy jak młode wilki, trochę większe, trochę starsze
Ale zawsze jeden przyświecał nam cel JH 2 12 OPL
[Dokładnie. Tak!]
2000 rok największy w życiu skok,
na bankomat pod spożywczym,
Boże czemu tak porywczym stworzyłeś mnie,
Ja w Polsce żyć chce!
To moja ojczyzna moje miejsce i mój dom,
Tu się wychowałem,
a jak kradłem to musiałem
To nie była moja wina, że stworzyłeś skurwysyna,
co okrada nas z podatków,
Niczym gad przeklęty,
pozbawiony tych zadatków na człowieka godziwego!
Mówisz o miłości,
ja się zgadzam, ja rozumiem
za pogruchotane kości nie odpowiem ci jak umiem,
Nie dlatego, że nie mogę, lecz dlatego, że się boję
Powiedz, powiedz, po co wtedy dałeś mi pistolet i naboje!!!
Mogło być już inaczej, mogła ziemia lekką być,
doskonale też wiedziałem, że kocham w luksusie żyć
To jest Polska bracie, nie zarobisz tu na chleb,
Jeden osiem dwa zera na rękę, chciałbyś więcej?
Nie bądź zjeb!
Zapierdalam [zapierdalam] na budowie, byś miał włożyć co do garnka,
Kurwa mać! Ja pierdole! Wyjebała mi się szklanka!
Jezus Maria, Chryste Panie,
tam mam wszystkie dokumenty
Tam papiery są z kredytu i rachunek z tamtych spodni
Już nie oddam na gwarancję, a miał towar być przechodni
Kurde ale bieda, jaka szkoda,
NIE TELEFON!!!
No i cały jest zalany, a psu w dupę,
gdzie gdzie jest ścierka?! O! Skarpeta będzie dobra
Do pokoju wchodzi Mama,
I pyta mnie czy chce obiad, czy zjem zupę?
Oczywiście! bardzo lubię twoją zupę.
Dzisiaj rosół czy grochowa?
Dzisiaj kuchnia wyborowa
Zdaje się, że to schabowy i do tego też ziemniaczki
Bardzo smaczna ta kapusta i ten kompot
Mama patrzy na mnie, pyta: "Gdzie synku masz laczki?"
"Czemu znowu na bosaka? Się przeziębię, będę chory!"
Nie mam czasu mamo droga,
muszę lecieć na wybory
By coś zmienić w Polsce złotej!
Jeszcze skoczę do kibelka,
by nie cisło mnie na mieście
Nie ma to jak świeża kupa i parówka w ciepłym cieście
Lubię także w toalecie pozbawiać się tłumikiem,
pograć w jengę, spuścić wodę, poobijać pojemnikiem!
Chodźcie do mnie do pokoju to pokaże wam plakaty,
tu jak widać na obrazku wisi zdjęcie mego taty
To tapeta, a to łóżko, to skakanka z dawnych lat!
Jeśli dobrze się przyjrzycie, tak wygląda właśnie świat!
Tak naprawdę lubię kluski, wiem, że chroni nas policja, mimo tego, że JP i paskudna prohibicja
SZYYYMOOOOON!!! ZAMKNIJ KURWA RYJ! WEŹ SIĘ DO ROBOTY I WYPROWADŹ SIĘ W KOŃCU!!!
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):