Tekst piosenki:
Latarnie zgasły, choć noc odczuwała chłód miasta
było tylko słychać dźwięk po obcasach.
Błądziła wzrokiem, poczuła, że nie idzie sama,
zwątpienie, strach, w końcu się zatrzymała.
Dramat, tej nocy na pewno nie będzie spała,
kara za przeszłość teraz ją dostała.
Przyspieszyła krok, biegła przez mroczne uliczki,
na murze napis "zginiesz" w kolorze jej szminki.
Krzyknęła, jej psychika poległa na amen,
pobiegła do domu zatrzaskując mocno zamek.
Zamknęła okno, poczuła na sobie czuły dotyk,
gdy dotykał jej ciała, z bólu wyrywała włosy.
On milczał i nie zwracał uwagi na jej krzyki,
miała w głowie podłe sceny, jak w horrorach z telewizji.
On siłą, ona płaczem. on we krwi, ona pacierz,
Ona dla niego szmatą, on dla niej katem.
Nie wie już jak ma sobie radzić,
on nie chce jej kochać, woli ją zabić.
Ona zmęczona chciałaby by to był sen,
ale to realny koszmar, pełny krwawych scen. x2
Przywiązał do krzesła, przewrócił na dywan,
zawinął jak w bletkę, przeniósł do bagażnika.
Wywiózł w miejsce, gdzie śmierdzi od zwłok,
zaczęła rzgać, gdy poczuła tą woń.
Na wznak ja położył, by zaczęła się dławić,
On wziął nóż i widelec jakby siadał do kolacji.
Położył na kafelki, by poczuła chłód,
On powoli wbił nóż, ona poczuła ból.
Był sadystą, rozkoszował się ludzkim wnętrzem,
gdy kogoś kochał, dosłownie zdobywał serce.
Ona płakał, błagała by przestał,
on miał satysfakcję, gdy tonęła w jękach.
On chciał wykonać cięcie, ostatnie w jej życiu,
w kamienicy echo krzyków.
Ona zaczęła się wyrywać, złapała nóż,
chciała wbić w niego i rozciąć na pół.
Nie wie już jak ma sobie radzić,
role się odwróciły, teraz ona chce go zabić.
oboje zmęczenie chcieliby by to był sen.
ale to realny koszmar, pełny krwawych scen. x2
Role się odwróciły, teraz to on leżał bezwładnie,
ona w bandażach tamowała krew na dywanie.
On obiecał, że ją puści, tylko ma go rozwiązać,
teraz ona mówiła, że poczuje ją od środka.
Wzięła skalpel, czuła podłą nienawiść,
poczuła się jak on, gdy chciał kogoś zabić.
On próbował się wyrwać, gnoił ją słowem,
ona bez ruchu, tylko łzy spod powiek.
Nie mogła wytrzymać, tryskała krew,
teraz stała się jego najgorszym snem.
Wbiła skalpel, klatka piersiowa na pół,
ale niestety był wytrzymały na ból.
Musiała zrobić coś jeszcze, wyjęła mu wnętrze,
łącznie z sercem, na reszcie...
Przestał oddychać, wbiła nóż w siebie,
odeszli razem, trzymając się za ręce.
Spotkają się w piekle, nie będą się ranić,
wszystko przez tą podlą nienawiść.
Oni razem odeszli ze świata,
było za późno, by mogli się nawracać. x2
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (2):