Tekst piosenki:
Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru
Aby nazwać mnie łąką pewnego wieczoru
Zawołana po imieniu raz przejrzałam się w strumieniu
I odtąd poznam siebie wśród reszty przestworu
Weszłabym do twej chaty
Gdy mgły się postronią
Lecz nie wiem, czy się zmieszczę
Wraz z nocą i błonią
Jakże cała poprzez drogę
Do twej chaty wbiegnąć mogę
Od naporu zieleni
Runie ściana biała
Przyszły do mnie motyle utrudzone lotem
Przyszły pszczoły z kadziłem i mirrą i złotem
Przyszła sama nieskończoność
By popatrzeć w mą zieloność
Popatrzyła i odejść nie chciała z powrotem
Kto całował mak w zbożu
Nie zazna niedoli
Trawa z ziemi wyrwana
Pachnie, lecz nie boli
Kocham stopy twoje bose
Że deptały kruchą rosę
Rozróżniając na oślep
Chabry od kąkoli
Niechże sen twój wędrowny zielenią poprzedzę
Weź kwiaty w jedną rękę
A w drugą weź miedzę
Połóż kwiaty na rozstaju
Zwilżyj miedzę w tym ruczaju
Co wie o mnie, że trawą brzeg jego nawiedzę
Już słońce mimochodem do rowu napływa
Skrzy się łopuch kosmaty i bujna pokrzywa
Jeno pomyśl, że ci wolno kochać łąkę, mysz polną
I przepiórkę, co z głuchym trzepotem się zrywa
Ludzie-mgły, ludzie-jaskry i ludzie-jabłonie
Rozwidnijcie się w słońcu
Boć na pewno płonie
Dla mnie rosa, dla mnie zieleń
Dla was nagłość rozweseleń
A kto pieśni wysłuchał, niech mi poda dłonie...
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):