Tekst piosenki:
Czasem czuję się sam nawet w miejscu pełnym ludzi
Głosy zmieniają się w jeden głos niemej grupy
Mówię diabłu mnie nie kupisz, nie dzisiaj
Idę się upić wiem, jestem głupi zazwyczaj
Nowa moda jest śmieszna, świat na pokaz
Niby wszystko dał pan, ale kto dał nam Boga
To twoja kwestia, nie rób z tego sensacji
Ty też masz jak Dan Brown jakieś fikcyjne jazdy
My samotni, chcący uciec od bólu
Dobrze pisał Kleiwerth jestem królem szczurów
Czuję się nikim gdy patrzę w lustro
Nie przerażony życiem, bardziej snów pustką
Strach to jutro, czas jest kurwą
Dziś boję się tego w co miałem ufność
Daje gusłom tańczyć na stołach
Stawiając wierzę w ciebie obok nie ma Boga
Ziemia jałowa daje życie, chce zabić
Rodząc świadomość i zmysł równowagi
Grają cykady, słońce mnie pali
Odszedłem stąd sam, prosto w surrealizm
Dziś zostaw mnie, chcę być sam
Biel sufitu, bliskość czterech ścian
Wiesz z nimi ja zamknięty w sobie
Siedzę tu między prawdą, a Bogiem
Stawiam dziś, obok wczoraj, zabijam wódką jutro
Jutro to kolaż snów z codziennością smutną
Nadal biegnę jak King tworzy Shawshank
Muszę uciec stąd gdzie codziennie biorę oddech
Ponoć zwą nas świeżą krwią rap gry
Dają głos, ale każą wciąż tańczyć
Jak zagrają, stawiają dylemat
Być kimś, sobą lub czymś co się sprzeda
Stoję z królem, szczurze widzę gniazdo
Nazywają mnie Peter, dokładnie Peter Marlow
Panie Kleiwerth, miał pan rację każdy
Każdy w sobie głębiej, ma swoje własne czangi
Uderza werbel, odkryłem szansę w pasji
Bije serce, nie zaprzepaszczę szansy
Wiesz samotność już nas nie hańbi
Chociaż gramy tu bez żadnej owacji
Żyjąc w obozach, wśród mentalnych latryn
Hodujemy potwora, który jest całkiem jak my
To strach przed jutrem, jakże bliski
Goni nas przeszłość, teraźniejszość niszczy
Dziś zostaw mnie, chcę być sam
Biel sufitu, bliskość czterech ścian
Wiesz z nimi ja zamknięty w sobie
Siedzę tu między prawdą, a Bogiem
Mówię zostaw mnie, chcę być sam
Ten obóz jest pełny takich jak ja
Czasem riposta to bunt, witaj w czangi
Mentalny Singapur, my w środku martwi
Dzień jak każdy, boli kolejny oddech
Obok jest król, szczury są tu ciągle
W końcu wspomnień, karmieni codziennością
Marzymy by mieć jutro, sny, wolność
Pochłonięci walką, panie Marlow
Boimy się rozwiązań, zżyci z alienacją
I nawet kiedy odejdę stąd powiem
To miejsce jest we mnie na zawsze, Boże
Dziś zostaw mnie, chcę być sam
Biel sufitu, bliskość czterech ścian
Wiesz z nimi ja zamknięty w sobie
Siedzę tu między prawdą, a Bogiem /x2
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):