Tekst piosenki:
cierpię codziennie przez ciernie i czerpie
energie gdy czernieje czerwień zła we mnie
i biernie niechętnie zasklepiam rany
czerwień i czerń wiesz blizny nas samych
cierpię codziennie przez ciernie i czerpie
energie gdy czernieje czerwień zła we mnie
i biernie niechętnie zasklepiam rany
czerwień i czerń wiesz blizny nas samych
Blizny. Czytaj istny artysty instynkt
Istota iskry skrywana prostota i styl
Powłoka iskrzy tu dziś do boga listy
apokalipsy słudzy piszą, wiszą w obłokach
Zguby są ciszą, są niszą w trwogach ludzi
Co studzi ideały, co miały przetrwać ten ucisk.
Wiary, idea chwały idealizm.
Pytanie co idea dala mi poza cierniami
przyczym tymi ideami nawałami przyczym gani mój organizm
nałogami i czy wytrzymamy to leży w nas w samych
a wiec zamilcz zanim oddechami oddalimy tu
się od detali bo to dla nich oddalamy się od współrzędnych
matrycy zwanej pragnieniami i od ustalania
granic my artyści ze sobą sami
z samo osądami sami na siebie spisani
błądzimy labiryntami życia dziczy opętani przez pergamin
cierpię codziennie przez ciernie i czerpie
energie gdy czernieje czerwień zła we mnie
i biernie niechętnie zasklepiam rany
czerwień i czerń wiesz blizny nas samych
cierpię codziennie przez ciernie i czerpie
energie gdy czernieje czerwień zła we mnie
i biernie niechętnie zasklepiam rany
czerwień i czerń wiesz blizny nas samych
czerwień przed oczami, widzę ciągle czerwień wroga
nie mam wroga zauważysz tylko czerń w moich oczach
nic na pokaz, kolory mieszam jak picasso
wchodzę w ten bit jak nóż wchodzi w masło
i zaschło w gardle, zaczynam charczeć jak haller(?)
zobaczę ciemność kiedy będę tam na dnie
padnę na kolana i będę błagał o pomoc
wyciągał rękę, czy znajdą się Ci co ochronią
osłonią przed złem, przed bydłem ludzkości
kolejna próba, w ślady gniew nad tajności
otwieram oczy, widzę czerwone niebo bo płacze
dziwnie się zrobiło raczej, więc zatem
chce, zmienić kolory lecz wychodzi co wychodzi,
nie przeliczę już dni, nie przeliczę już tych godzin
a my póki młodzi próbujemy sił w tym rapie
będę tu ciągle póki ostatecznie nie upadnę
cierpię codziennie przez ciernie i czerpie
energie gdy czernieje czerwień zła we mnie
i biernie niechętnie zasklepiam rany
czerwień i czerń wiesz blizny nas samych
cierpię codziennie przez ciernie i czerpie
energie gdy czernieje czerwień zła we mnie
i biernie niechętnie zasklepiam rany
czerwień i czerń wiesz blizny nas samych
nakręcani milionami przyzwyczajeń teatr niemych lalek
paranoi taniec no i serca kołatanie
gdzie egoizm nawet nie jest wstanie nie pozwolić mi pomoc
im zanieść na kraniec ich krzyża jak posłaniec ich żal ganie
to zawirowanie manier wchłaniane jak telewizja
schizy widowiska nie widzę dewizy w ich snach
patrzę z bliska na ich skarb myślę boże daj im spać
zanim ciernie wyznań opętają znów ich stan...
cierpię codziennie przez ciernie i czerpie
energie gdy czernieje czerwień zła we mnie
i biernie niechętnie zasklepiam rany
czerwień i czerń wiesz blizny nas samych
cierpię codziennie przez ciernie i czerpie
energie gdy czernieje czerwień zła we mnie
i biernie niechętnie zasklepiam rany
czerwień i czerń wiesz blizny nas samych
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):