Tekst piosenki:
Nie wiesz komu depczesz kwiaty ...
Yo, Szad Akrobata ...
I niech szukają mnie kule ... 2013 ...
Yo ... yo ...
Twój i mój to te dwa światy, nie wiesz komu depczesz kwiaty.
Ja płynę na pełnych żaglach, ty szukasz jak żeglarz mapy.
Zamyśliłeś się? Wypadła? Wiesz już ile sprzedasz na tym?
Wyrwij łeb z imadła gdy ci robię cmentarz z chaty!
Malują pejzaż armaty, składam stelaż w statyw,
a ty biegasz za ogonem, myśląc "Kurwa, gdzie mam patyk?".
Mam dotyk jak narkotyk, którym to obdzieram szmaty,
gdy wchodzą mi na ogrody a mają jak węglarz łapy.
A mają jak węglarz buty, myślą że da się na skróty.
Zdeptają pelargonie, wystawię ich na czas próby.
Jeśli ruszą w dalie, malwy, będą szli tak do Kalkuty.
Skręcą w hibiciusy, zabalsamuje ich w druty.
Każdą z nich mam tu za córkę, sam sadziłem ziarna w ziemii.
Idąc drogą przez nasturcje, poczują, jak z gardła w przełyk
przelewają się konwulsje. Za nasturcje mam arszenik,
za irysy i magnolie uczynię z nich Makiavellich.
[REF]
Urodziłem się odmieńcem, kotłowało mi się w księdze,
już jak byłem niemowlęciem, babka splatała mi wieńce.
Pewnie po niej mam dryg w ręce, tutaj przytnę, tam wykręcę.
Witam Cię w moim ogrodzie, dekoruję kwiaty mięsem.
Urodziłem się odmieńcem, kotłowało mi się w księdze,
już jak byłem niemowlęciem, babka splatała mi wieńce.
Pewnie po niej mam dryg w ręce, tutaj przytnę, tam wykręcę.
Witam Cię w moim ogrodzie, Akrobata dziś jest księdzem.
Lubię paletę odcieni w dominującej zieleni, moja praca kwitnie z ziemii,
z jej czerni i kamieni.
O nich mogę poematy, a o głupcach pisać treny.
Głupcy jak na ironię - najpierw idą w chryzantemy.
Beztroska rola frezji, rzecz boska jak ją znaleźli.
Poczują, że kwiat nie śpi, jak przegnity zapach pleśni.
Zignorowali szlak ścieżki, nie wyjdą gdzie raz weszli.
Przez cmentarny szlak procesji, będą bić im dzwony frezji.
Mam tajemny kąt w ogrodzie, tam gdzie maruny bezwonne
i jasnoty purpurowe, na łonie natury wolnej. Biorę ich dusze bezdomne
w podróże na wpół przytomne, gdzieś w podziemia dźwiękochłonne,
szarpać struny bezbronne. A gdy po sesji wieczornej wycieram buty ze wspomnień,
moje ruchy są dostojne, precyzyjne i spokojne.
Myję dłonie, patrząc w myślach na krokusy i pegonie.
Jestem gotów gdy ponownie smak pokusy przyjdzie po mnie.
[REF]
Urodziłem się odmieńcem, kotłowało mi się w księdze,
już jak byłem niemowlęciem, babka splatała mi wieńce.
Pewnie po niej mam dryg w ręce, tutaj przytnę, tam wykręcę.
Witam Cię w moim ogrodzie, dekoruję kwiaty mięsem.
Urodziłem się odmieńcem, kotłowało mi się w księdze,
już jak byłem niemowlęciem, babka splatała mi wieńce.
Pewnie po niej mam dryg w ręce, tutaj przytnę, tam wykręcę.
Witam Cię w moim ogrodzie, Akrobata dziś jest księdzem.
A do K do R do O do B do A do T do A tu
Jak tornado przed robotą, dekorator wnętrz. Chłopaku!
Nie ignoruj tego gradu, tylko boss ma siedem żyć, bo
ja to syn ślepego trafu, dziś połowa będzie pić wosk.
Nie rozumiesz? Te ogrody to dzieło mojego życia,
umrą tu beze mnie, jak bez wody, Słońca i księżyca.
Nim dojdę do Golgoty, zanim będziesz mnie rozliczał,
niech nie przyjdzie Ci do głowy, grzebać w moich tajemnicach.
Nie chcę więcej tej roboty, to klasa niewolnicza.
Wolę, kiedy pachną kwiaty, Wiem, że bym bez tego zdziczał.
Ich leniwe aromaty - dla Akrobaty różnica,
dla Ciebie to tylko ślady, bo chuj kładziesz gdzie granica.
Ja bruk kładę gdzie tchawica, chuj na te człowieczeństwo.
Nie szanujesz? Się odzwyczaj! Gdybym deptał twoje dziecko,
ciągle byś tak niedowidział? Szedłbyś na ostateczność?
Dla mnie dlatego to zwyczaj, że z szacunku chodzę ścieżką.
[REF]
Urodziłem się odmieńcem, kotłowało mi się w księdze,
już jak byłem niemowlęciem, babka splatała mi wieńce.
Pewnie po niej mam dryg w ręce, tutaj przytnę, tam wykręcę.
Witam Cię w moim ogrodzie, dekoruję kwiaty mięsem.
Urodziłem się odmieńcem, kotłowało mi się w księdze,
już jak byłem niemowlęciem, babka splatała mi wieńce.
Pewnie po niej mam dryg w ręce, tutaj przytnę, tam wykręcę.
Witam Cię w moim ogrodzie, Akrobata dziś jest księdzem.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (1):