ZBR - Apollo 11

Wielu z was się pyta ZBR kurwa mordo, co tam kiedy płyta?
Od zawsze ulica dla wariatów na dzielnicach
Od zawsze wilki wyją do księżyca, jak Apollo 11 moja misja
Od wielu lat banicja, skażona galaktyka
Do tego wszystkiego ostro zrysowana psycha
Jak nie Twoje to się kurwa nie dotyka
Powiedz na chuj taplać się w cudzych rzygach
Proszę wszystkiego nie łykaj jak tabletki z psychiatryka
Sekwencja odliczania, jebnięcie silnika
Od dawna na tym świecie jak kosmita
Dwie minuty i orbita, reszta spada od modułu się odrywa
Prosta matematyka - kiedyś odnajdziemy inną formę życia
Zawsze jest obawa przed czymś czego nie widać
Z dnia na dzień, co raz lepsza technika
Jak muzyka która wciąż ewoluuje
Za parę lat to powiesz mi dziękuje
To się we mnie kumuluje - całe swoje życie na te bity kurwa przekazuje
Dookoła zwykłe chuje są do lania
Nie zrozumiałe są dla mnie pewne zachowania
Wersy autentyk - nie ma kurwa udawania
Czasoprzestrzeń co raz bardziej zaginana
Ostry lot i podchodzę sam do lądowania
Grawitacja bardzo mała, wypierdala w przestrzeń odłamkowy granat
Jeszcze nigdy nie zmieniłem zdania
Więc proszę teraz kurwa bez sapania
Do tego zawsze jakieś powikłania
Twarda bania - nie ochroni Cię skafander
Jak Predator który swą ofiarę znajdzie
Kratery od uderzeń na Księżycu i na Marsie
Wszystko nagle staje się niewidzialne
Niewidzialne, niewidzialne, niewidzialne, niewidzialne

Strefa 51 ukrywają prawdę - jebać wszystkie instytucje tajne
Ja o lepsze życie ciągle toczę walkę, tnę do celu jak Apollo 11
W tej całej farsie znajdź jakiś pozytyw
Z dnia na dzień możesz kurwa skończyć z niczym
Hardcore mission - wracamy w atmosferę
Paru astronautów powinno zejść na ziemię
Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej
Tylko gdzie jest dom bo sam już kurwa nie wiem
Rozwidlenie i decyzja, fałszem karmi telewizja
Obraz w głowie cenny tak jak Mona Lisa
Kiedy tylko mogę zawsze próbuję coś pisać
Marna cisza, pikanie czujnika, trzęsienie tak jak tektoniczna płyta
Apollo 11 jak makiem zasiał - cisza