Tekst piosenki:
Chyba już nie potrafię po godzinie
Mieć tych wersów tyle
Chyba mam takie chwile
Że chce tylko uciec stąd
I chyba czasem tracę wiarę we własną siłę
I czuję że żyje dopiero wtedy
Gdy z tych kieliszków pije ją
I chyba zbuduję ten statek
I chyba polecę na Pas do Planeta
Bo tutaj to chyba odpływam za często i tracę te cechy człowieka
I chociaż ostatnio nie kończę tak jak potrafiłem kończyć w jej ramionach
Ta pierdolona butelka czysta zimna wciąż mi w głowie woła
Weź mnie, a ja nie chce, a może chce,
Nie jestem pewien żadnej decyzji
I chyba nie miałem tak wcześniej
Muszę pozbierać myśli
Daj bit mi, spokój i polej kilka głębszych
A dam Ci szczersze wersy
Niż ktokolwiek, wierz mi
Dziś poziom to mainstream
A chuj z tym poziomem
Wiesz co jest grane jeśli idziesz w moją stronę
Jeśli jesteś moim ziomem, to weź się nie afiszuj z tym
Idąc przez miasto, ulice same mi piszą rym
Ona chce żebym ja dzisiaj wypił ją
Nie chcę, nie mogę
Muszę, odchodzę co jest nie wiem sam co robię / x2
Ostatnio, ból głowy nie pozwala pisać
Ból w klatce nie pozwala mi wyrażać na bitach emocji
A lekarze wciąż mówią że to coś na tle nerwowym
I nie wiem sam co mam robić, czas pokaże przecież
Tego nie zostawię, nie mógłbym,
Żaden z nich nie wie ile w tym zostawiłem siebie sam,
Nie potrafię powiedzieć dlaczego dzieje się tak,
Ostatnią deską ratunku przecież od zawsze był rap
Nie umiem, żyć w ciszy, a gdy próbuję coś jebnąć pod bity
Czuję ból i nie mogę się skupić na niczym
Staję przed majkiem, próbuję złapać równowagę
I w chuj się jaram gdy tylko daję radę, kurwa
Dlaczego zasypiam po czwartej ?
Dlaczego nic mi nie daje to że o 23 oczy zamknę ?
I znów 20 kropel milokardinu przed snem
Żeby serce nie wariowało, wiem
Że nie mogę tak żyć, muszę coś z tym zrobić
Ale jak skoro sam nie wiem o co chodzi
Powiesz mi ?
Rap gra chce mnie mieć,
Twoja dupa chce mnie mieć,
Ale myli się że dam jej wersy słodkie jak M&M's
Każdy drwił z zezowatego chłopca
Dziś pod jego flow drży Polska obczaj
Mam talent ale nie pójdę do mam talent
Gdy gram gnie potencjometry, kilometry dalej
Wchodzę z materiałem koty,
Z materiałem wybuchowym - trotyl
Moje kartki - niebo
Chcesz ich dotknąć ?
Nie bo to co robisz to jest innowierców okrąg
Masz skład, całym graliście w słoneczko
Wyszedł z tego rap, ale czyje to jest dziecko
Nie wiesz o co chodzi ? Pewnie w metaforze wyżej
Jacy z was raperzy jak pierdolicie muzykę
Hajs się zgadza ? Miał się zgadzać ?
Odradzam próbować ze mną zagrać - hazard
Tracisz wszystko i toniesz w nerwach
a ja wpadam Ci na chatę jak ta babka z providenta
I nie ma skurwysyna
Biorę swoje, nie urodził się taki by mnie powstrzymał
Możesz być "ę ą" z dyplomacji mieć magistra - hasta la vista
Księga wieczysta, w niej mój dorobek życia
Każdy track, każdy punch, każda płyta
Każdy z was chce mój dar mieć na feat'ach
Boli że ich nie dogrywam zazwyczaj
Mam zwyczaj pytać czym dla Ciebie jest muzyka
Zwijaj jak to dziwka,
Znikaj i nie wnikaj w biznes który dymasz
Chcesz we mnie strzelać ?
Strzelaj, teraz, nie mam nic do stracenia
Bo nic kurwa nie mam
A zacznę od zera dopiero gdy ruszę z miejsca
daj mi Jacka Danielsa żeby czekał na szaleńca
Daj mi szubienice, pod ciężarem który dołożyły mi ulice
Zerwie się, wyrwij serce me, jeśli jesteś w stanie
Moje serce to głaz którego nawet Syzyf by nie popchnął
Dalej, spróbuj zrzucić bomby na ten bastion
Gdy te wersy łącze z prawdą i pasją
To nie masz szans joł
Powłoka przeciw atomowa pęka
Gdy ta szczęka z ust stopi słowa w rytmie werbla
Aaa, I gdzie ta konkurencja?
Za gieta oddaliby wszystko, w oddali
Słyszę sprzedam hip-hop ooo
Zjeżdżaj dziwko, co?
Pierdol ich bo co?
Bo choć nie mam nic to daje z siebie wszystko ziom!
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):