Tekst piosenki:
Słucham rapu, kocham rap, pisze wersy już od dawna
bo nie zdradzi cię jak dupa, kiedy trafi się okazja
Gdy upadam później wstaje, tkwi we mnie wiara
Moje teksty płyną z serca, które przebiła ta strzała
Krwawię atramentem, krew spływa na zeszyt
Życie dało mi tą lekcje, by przedwcześnie się nie cieszyć
Kiedyś wolałem robić melanż, gdy wyjeżdżał ojciec
dzisiaj pije, bo mnie kurwa boli to, że odszedł
Ile razy tak miałem, gdy pisałem o tacie
że łzy zalewały papier, dziś wcale nie płyną rzadziej
lecz kolejny rok, czas płynie coraz szybciej
Nadal wiem kogo jest, te puste miejsce w wigilie
Nie liczę kartek, które zapisałem o nim
nie jako anonim pisze o tym co mnie boli
Zawsze będzie moim tatą, co by się nie działo
Jego duch jest tutaj ze mną, chociaż zakopali ciało
Przecież wiesz jak jest, zawsze pisze o tym
Moje życie, to te zwroty, które kreślę w nocy
Przecież wiesz jak jest, tak jest zobacz
Jestem po to na tych bitach, żeby odreagować x2
To następny akt, poeta znów zaczyna pisać
Serce zaczyna bić, miasto budzi się do życia
Organizm wyczerpany, toczy walkę z sumieniem
To wszystko po to, by móc poznać tego cenę
Mówią Bóg istnieje, ja nie zaprzeczam
ale skoro tak, to dlaczego człowiek nas rozgrzesza
Nie skłamiesz raz, raz odpowiedzą kłamstwem
Choć uczyli nas rodzice, żeby zawsze mówić prawdę
Dziś jesteśmy starsi, poznaliśmy życie
choć wiele przed nami, mamy pogląd i politykę
I tą muzykę naszych obecnych pokoleń
coraz częściej złym wyborem, jest tu pójść swoim torem
Pierdole. Ja wybrałem słusznie
choć wciąż czuje pustkę i się męczę zanim usnę
Strach czuję przed jutrem, czy znów dam plamę ?
Biorę długopis w dłoń i wylewam atrament
Przecież wiesz jak jest, zawsze pisze o tym
Moje życie, to te zwroty, które kreślę w nocy
Przecież wiesz jak jest, tak jest zobacz
Jestem po to na tych bitach, żeby odreagować x2
Tak jest, choć mogło być inaczej
mogłem być kimś innym, a wyrósł ze mnie raper
Bezsilność - kiedyś była moim katem
lecz dziś mam już na to dobry patent
Zostaje tu, to moje miejsce
kiedy kreślę te rymy ? często wtedy kiedy cierpię
Stan w którym teraz jestem odczytaj
pcham ten rap w osiedla, prawie jak kamień Syzyfa
Ciężko oddycham, czuje ból w płucach
Ale nadal robię swoje i się nie wykruszam
Nawet, gdy nadejdzie susza, to nigdy w moim sercu
bo ta miłość wodopojem jest dla mędrców
Mówią weź się zaprezentuj, wrogiem mi nacje
Cześć jestem ZdunO, kończę prezentację
To chore, gdy ktoś chce mnie kreować
To tak jakby próbować za mnie pisać słowa
Przecież wiesz jak jest, zawsze pisze o tym
Moje życie, to te zwroty, które kreślę w nocy
Przecież wiesz jak jest, tak jest zobacz
Jestem po to na tych bitach, żeby odreagować x2
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):