Tekst piosenki:
Wyszedł z Baru Janusz pany
Krokiem pewnym, lecz zachwianym
W głowie kręci mu się błogo
Idzie trawą, idzie drogą
Upadł w krzaki po raz pierwszy
Twarzą zarył, spłoszył świerszcze
Zniosło go na prostej drodze
Podciął się na swojej nodze
Wyszedł z Baru Janusz pany
Wyszedł miły , oj
Na-je-ba-ny
Niech go matka w swej miłości chowa
Miał już nie pić, a pije od nowa, wstawaj
Niech go nie potępia lud oczami
Wszyscy jesteśmy pijakami, wstawaj
Koledzy mu pomagają
Z krzaków znowu wyciągają
Na rower go nie posadzisz
Niech cię rower poprowadzi
Łap się tu za kierownicę
I nie wyjeb na ulicy
Już na boki, już tam leci
Się wyjebał po raz trzeci
Wyszedł z Baru Janusz pany
Wyszedł miły, oj
Na-je-ba-ny
Niech go matka w swej miłości chowa
Miał już nie pić, a pije od nowa, wstawaj
Niech go nie potępia lud oczami
Wszyscy jesteśmy pijakami, wstawaj
Już tak blisko jest do domu
Ale wstyd, nie mów nikomu
Tu sąsiadka wyszła z pieskiem
Tam kolega w oknie z dzieckiem
Ale siara, co poradzić?
Jak tak można się prowadzić
Klucze z kieszeń wygramolił
I na schodach się wypiarbolił
Wypiarbolił Karwa
Wypiarbolił się
Przed klatką się
Niech go matka w swej miłości chowa
Miał już nie pić, a pije od nowa, wstawaj
Niech go nie potępia lud oczami
Wszyscy jesteśmy pijakami, wstawaj
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):