Children Of Bodom - Roadkill Morning

Mordercza Droga Rankiem

Świnia,
Uzależniony,
Niewolnik,
Gazem do przodu
Aż po prostu spłoniesz, aż zostaniesz wrakiem.
A teraz spadasz,
Eliksiry bólu dobrze wchodzą.
Myślą, że wbiją cię do ziemi.

Drań Bodomu informuje:
Ten ostry ból zawsze odchodzi.
Jak ja się znowu tu dostałem?

Strzelam aby przetrwać,
Bo w przeciwnym razie zawrzeszczę " Ja chcę kurwa umrzeć!"
Jednak potrzebuję butelki i nic mi nie będzie.

Do ostatecznego zbijania,
Wewnętrzne cierpienie.
Chcesz to czuć? i mieć się świetnie?

Na poboczu nigdy by się nie bali.
Wszystko przeze mnie przechodzi.
Tym razem to dostało się do środka.

Schyl się po eliksiry życia.
Wykrzycz: "Dolna Kończyna Prowadzi!"
Od koniuszka szkła, czuję się dobrze.

Ledwo docieram do punktu
Aby sprawić tej kurewskiej, niezawodnej suce...
Chcesz życzenie?
Zmieszaj piwo z klarownym winem.

Wydajesz się tak uprzejmy ty frajerski gnoju.
Nie widzisz przewodów rozruchowych na moim gracie?
Czemu mógłbyś się obawiać spotkania ze mną?

Zrujnowany zataczasz się po ziemi,
Poniżasz się jak dziwka.
Po prostu jak błyskawice z nieba,
Cokolwiek droga zabija rankiem, przełam się i płacz.

Wydajesz się tak uprzejmy ty frajerski gnoju.
Nie widzisz przewodów rozruchowych na moim gracie?
Czemu mógłbyś się obawiać spotkania ze mną?

Drań Bodomu informuje:
Ten ostry ból zawsze odchodzi.
Jak ja się znowu tu dostałem?

Strzelam aby przetrwać,
Bo w przeciwnym razie zawrzeszczę " Ja chcę kurwa umrzeć!"
Jednak potrzebuję butelki i nic mi nie będzie.


Zrujnowany zataczasz się po ziemi,
Poniżasz się jak dziwka.
Po prostu jak błyskawice z nieba,
Cokolwiek droga zabija rankiem, powiedz żegnaj i giń!