Fazi - Spokój

zlo przyciaga i zlo kusi
od stuleci zazdrosc dusi
jezeli tu istnieje jakas wyzsza sila
swiat to bedzie nasza wspolna mogila
nie moge sie zakrecac chce zeby bylo si
pozamykalem wiele niegoscinnych drzwi
zamknalem sie w sobie odcialem od swiata
mozesz mnie uwazac mordo za wariata
nie chce widziec cpania najebanych ludzi
sluchac pierdolenia zaczalem sie juz budzic
zaczalem sie juz wkurwiac mam dosyc tego syfu
i nie doprowadzic do zapicia kryzysu a latwo nie jest
jak cale zycie pizda nierealne swiaty
a do nieba winda byla tylko schodami ale do piekla
bylo ich tam wielu a na szyjach petla gora dol dora dol
znowu bede sie gdzies snul znow bez celu bez scenariusza
byleby mnie bog nigdy nie opuszczal

lekko nie bedzie i nigdy nie bylo
szczescie mnie opuscilo
na jakis czas wpada z nienacka
i od razu znika wiec na chuj ta gadka
nie moge sie skupic nawet na sekunde
wychodze przetrwac kolejna runde
w glowie burdel robi sie za ciasno
znajdz dla nas opuszczone miasto
swiec moja gwiazdo najdluzej jak sie da
a pozniej sie bedziemy spotykac tylko w snach
zawsze sie trafimy magnes przeznaczenia
czas i miejsce nie ma tu znaczenia
nic sie nie zmienia w sumie tak naprawde
moje zycie moge nazwac niezlym zartem
czemu to sie wszystko zawsze tak pierdoli
napady slabosci brak silnej woli
wszystko trza budowac od nowa bo za grube padly slowa
ha no i dobrze chwila prawdy a jej nie lubi chyba kazdy