Tekst piosenki:
[Zwrotka 1]
Nic o mnie nie wiedzą
Nie wpadłem tu na sezon
Po drodze z beznadzieją rozpierdalam pieniądz, elo
Zahaczę o panteon
Zanim mnie diabły zjedzą
Sam rozpisałem kredo, nigdy nie popatrzę w niebo
Panika popycha dalej nas tam
Gdzie zawiła liryka trafia najbardziej
Zawsze unikam rozmowy o prawdzie
Trochę to straszne, kiedy tak patrzę
Z boku, dajcie mi spokój i lokum i pokój
W zamieci pokus, prochów, lotów odnajduję sposób
[Refren]
Tak zwany prawdziwy stres, potęgowany co dzień
W tej rozpadlinie tu tkwię, w niej przytulnie mi jest
Codziennie na lustra dnie próbuję odnaleźć sens
Na twarzy ze strachu blednę przez twój jeden gest
Tak zwany prawdziwy stres, potęgowany co dzień
W tej rozpadlinie tu tkwię, w niej przytulnie mi jest
Codziennie na lustra dnie próbuję odnaleźć sens
Na twarzy ze strachu blednę przez twój jeden gest
[Zwrotka 2]
Nic o nas nie wiedzą, o sprawach co nas grzeją
Naszprycowani chemią znowu przeciągamy przelot
Dasz mi mentalny terror, gdy nas rozdziela error
Mijamy się z nadzieją, podkreślając blizny pietą
Dotykam duszy, to ochłoń
Błagam cię, zrób to stanowczo
Odpłacę za to z nawiązką
Byleby nie być za głośno
Nagrywam kolejny lovesong
Nie kumam, dokąd to poszło
Wpisani w ten kalejdoskop
Tylko kręcimy się non-stop
[Refren]
Tak zwany prawdziwy stres, potęgowany co dzień
W tej rozpadlinie tu tkwię, w niej przytulnie mi jest
Codziennie na lustra dnie próbuję odnaleźć sens
Na twarzy ze strachu blednę przez twój jeden gest
Tak zwany prawdziwy stres, potęgowany co dzień
W tej rozpadlinie tu tkwię, w niej przytulnie mi jest
Codziennie na lustra dnie próbuję odnaleźć sens
Na twarzy ze strachu blednę przez twój jeden gest
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):