Teksty piosenek > D > Deathspell Omega > Chaining the Katechon
2 529 523 tekstów, 31 701 poszukiwanych i 214 oczekujących

Deathspell Omega - Chaining the Katechon

Chaining the Katechon

Chaining the Katechon

Tekst dodał(a): Zły wujek Edytuj tekst
Tłumaczenie dodał(a): Zły wujek Edytuj tłumaczenie
Teledysk dodał(a): temari128 Edytuj teledysk

Tekst piosenki:

In a place beyond all resistance
Devouring the roots of the bush of fire
Forsaken even by the crows
The dream of the abortion of Babylon shivers
And stuttering words
As mere echoes in the desert
Vanish in those lower spheres
Where shame is unknown.

It is a vain Earth.
A vision, final, of deceit.
There can be no refuge
In this grotesque liquid flowing
Where shapes melt into each other
Where cause becomes consequence.
To err with the insane
In hostile immensities
How legitimate is the faith into despair ?

A bond of hallowed essence
between all that pulsates
it is the primeval degradation
the erosion, the crumbling,
the everlasting scission.
It is disturbance and anxiety
As absolutes,
for the world is becoming.
Still, a temple stands
And a star shines.

The slopes slaver pus
Towards the skies and the thorn
Courts the wound.
The sun of dolour shines :
They enter in its brilliance
Those who are divided
With their dazzled mouths,
The eerie ray of exile
Shall be their guide.

Scattered they walk towards
The incestuous womb.
The fertile womb of two
And three and all.
The weight of these bodies
In the shallow waters
Shatters the poise.

There is a tear of fire
In the sky of the worlds.

There is a tear of fire
And your tongue of light
Caressed by the silent leprosy
Of your palate
Whispers about the gulch of lies
The tranquil occupation of agony
The dire liquors of a mass-grave
And the perilous pedagogy of the abyss.

We went to the through, Lord.
We went bend and convulsed.
We saw blood, Lord. It was glittering.
You dispensed it and we drank it.
We saw your image.
The gap of our eyes and mouths is void.
We went bent and convulsed.
It broke us and dissolved us.

Liable for the core of the origins
There remains a pulsating debt
Radiant in its multiple scissions
It stands between the mother
And her repudiated child
Behind the hand that murders
And amid attempts of reconciliation.
The dispersion of woe on a vain Earth
Is done with equity.

The task to be achieved, human vocation
Is to become intensely mortal
Not to shrink back
Before the voices
coming from the gallows tree
A work making increasing sense
By its lack of sense
In the history of times there is
But the truth of bones and dust.

Thinly grinded to white powder
In the mill of fragmentation
You give it to brothers and sisters
The remains of the Oath
Vague echoes of a day of midnight
The advent of that which never was
The coming of a man from the grave.

Still a temple stands
And a star shines.

Unceasingly, those who can not be one
Exchange their rings
In an arched world
Exhausted by the division
The stale principle of stellar times.
A ford alike
Between the crimson rivers
Carrying along their murky waters
Countless extinct cradles.

Merely a glance ahead
Resonates the wailing of flowers
Under such a suffocating heat
That men entered into gestation
You hold a palimpsest of dolour
Once forgotten that the fall
Is our fall.
That death is no channel
Anymore to rejoin the clay
of a fractioned God.

The act of a free man
Connected to the balance of the world
Projects itself into the infinite
But the fracture
Its ontological ballast
The dispersion and the overcoming
Bring a harvest of increasing conflict
A descending spiral of splinters
Lacerating the meridians.

The temple stands
Its walls a prison
For the Katechon
While the plowshare grates
On the crystal hard and vivid tear
And blood pours from the furrows
While the star shines high
No place to cover from
Its rotten light

Ho-
sanna

Ho-
san-
na

Ho-
san-
n-
a

 

Dodaj adnotację do tego tekstu » Historia edycji tekstu

Tłumaczenie :

Pokaż tłumaczenie
W miejscu poza wszelkim oporem
Pożerającym korzenie gorejącego krzewu
Opuszczonym nawet przez wrony
Sen o przerwaniu drżenia Babilonu
I jąkane słowa
Jak słabe echa na pustyni
Zanikłe w tych niższych sferach
Gdzie nieznany jest wstyd.

Oto jest próżna Ziemia.
Wizja, ostateczna, w oszustwach.
Stąd nie ma ucieczki
W tej groteskowej wymianie płynów
Gdzie kształty zlewają się w jedno
Gdzie przyczyna staje się konsekwencją
By błądzić z szaleńcami
W nieprzyjaznym bezmiarze
Jak uzasadnić wiarę w rozpaczy?

Więź świętej istoty
Pomiędzy wszystkim co tak pulsuje
W pierwotnej degradacji
erozji, rozpadzie
wiecznym rozszczepieniu
Zakłócenie i niepokój
dla których świat się wypełnia.
Nadal, stoi świątynia
I świeci gwiazda.

Krzywizny ślinią się ropą
Pod niebo i cierń
Poszukuje rany.

Słońce boleści świeci :
Oni wkraczają w jego blasku
Ci którzy są oddzieleni
Z ich zaszytymi ustami
Niezwykły promień wygnańca
Będzie im przewodnikiem.

Idą naprzód rozproszeni
W kazirodcze łono
Płodne łono obojga
I trójcy i wszystkiego.
A waga tych ciał
W płytkich wodach
Przelewa szalę.

Tam jest łza ognia
Na niebie światów.

Tam jest łza ognia
I język światła
Pieszczony cichym trądem
Twego podniebienia
Szepty o kanionie kłamstw
Niezmącona okupacja agonii
Straszliwe wydzieliny masowego grobu
I niebezpieczna nauka otchłani .

Poszliśmy na całość, Panie.
Padliśmy w pokłonie i konwulsjach.
Ujrzeliśmy krew, Panie. Iskrzyła.
Sporządziłeś ją a my ją wypiliśmy.
Ujrzeliśmy twój obraz.
Otwory naszych oczu i ust są pustką.
Padliśmy w pokłonie i konwulsjach.
To nas złamało, to nas rozpuściło.

Odpowiedzialnym za rdzeń pochodzenia
Pozostaje pulsujący dług
Promieniujący wielokrotnym rozłamem
Jest pomiędzy matką
A jej odtrąconym dzieckiem
Za ręką która morduje
I szuka pojednania.
Rzucanie nieszczęścia na upadłą Ziemię
Jest czynione równomiernie.

Cel do wykonania, ludzkie powołanie
To stać się intensywnie śmiertelnym
Nie skurczyć się
Pod wpływem głosów
dochodzących z drzewa wisielców
Sens pracy się zwiększa
Bo jej sens umyka
W historii czasu istnieje
Tylko prawda kości i kurzu.

Drobno przemieleni na biały proch
W młynie fragmentacji
Dałeś to braciom i siostrom
Pozostałości przysięgi
Niejasne echa dnia o północy
Oczekiwanie tego czego nigdy nie było
Nadejścia człowieka z grobu

Nadal stoi świątynia.
I świeci gwiazda.

Nieustannie, ci co nie mogą być jednym
Wymieniają obrączki
W łukowatym świecie
Wyczerpanym podziałem
Przestarzałą regułą gwiezdnych czasów.
Jak przeprawa
Przez purpurowe rzeki
Niosące swymi mętnymi wodami
Nieskończenie ginące kołyski.

Jedynie rzut oka naprzód
Odbija zawodzenie kwiatów
Pod tak duszącym gorącem
Człowiek zaszedł w ciążę
Trzymasz palimpsest boleści
Zapomniawszy że upadek
Jest naszym upadkiem,
Śmierć nie jest powrotem
Do pierwotnej gliny
Z rozłamanego Boga.

Czyn wolnego człowieka
Złączony z równowagą świata
Projektuje siebie w nieskończoność
Lecz rozłam
Jest ontologicznym ciężarem
Rozpraszanie i przezwyciężanie
Przynosi plon narastającego konfliktu
Opadającą spiralę odłamków
Rozdzierającą południki

Świątynia stoi
Jej ściany są więzieniem
Dla Katechonu
Podczas gdy lemiesz zgrzyta
Na krysztale twardej i żywej łzy
I krew wylewa się z bruzd
Kiedy gwiazda świeci wysoko
Nie ma miejsca by się schować
Przed jej zgniłym światłem

Ho-
sanna

Ho-
san-
na

Ho-
san-
n-
a

Historia edycji tłumaczenia

Autor:

(brak)

Edytuj metrykę

Komentarze (0):

tekstowo.pl
2 529 523 tekstów, 31 701 poszukiwanych i 214 oczekujących

Największy serwis z tekstami piosenek w Polsce. Każdy może znaleźć u nas teksty piosenek, teledyski oraz tłumaczenia swoich ulubionych utworów.
Zachęcamy wszystkich użytkowników do dodawania nowych tekstów, tłumaczeń i teledysków!


Reklama | Kontakt | FAQ | Polityka prywatności | Ustawienia prywatności