Tekst piosenki:
Ludzie tylko kłapią gębą, wciąż idą w tą samą otchłań
żeby zmienić coś na zewnątrz musisz zacząć od środka
i to najlepiej od siebie, w imię większej prawdy, bo wypominać w gniewie to chyba umie każdy
dziś jestem ponad tym w tyle zostawiłem wszystko, i w ogóle nie ma gadki
liczy się tylko przyszłość, w sobie widzę postęp, nie patrze się na otoczkę
bo dziś idole i wzorce to nie są żadne wyrocznie, mam do Ciebie prośbę
jak leci rap ode mnie, to słuchaj troche mocniej, i rozkminiaj dużo głębiej
bo to nie takie proste, w moje oczy wejżeć, oni Ci dają co chcesz
Ja daje Ci poezję, także musisz spostrzec pare tępych istot
nie mów Mi że to owce, bo nie wielu wilkom w ogóle udało się przeżyć, wierzyć i zaufać zmysłom
że ten materialny niebyt, to nadal nie wszystko,
ilu jest pasterzy, godnych wysłuchania, a ilu jest żołnierzy gotowych do działania
co Cię skłania do czekania mania brania marny zamiar
dzisiaj sztuka pomagania to nic nie chcieć w zamian
Widzę łania się wyłania, myśle Boże, to nie koniec otumania mnie za rogiem jednorożec
powoli się skrada, zanim temat wdrożę, niespełnieniem mnie napawa, niczym fałszywy wzorzec
każdy z tego z tego stada za Ciebie przeleje krew, ale to mnie będzie błagał bym ocalił mu życie
a z Ciebie taki szef, widze Cię stąd robisz przypał
i chodź Ja jestem lwem, rozszarpie Cię moja lwica, za każdy Twój blef
puste zaprzeczanie w krzykach, poczujesz mój skromny gniew, gdy wyszarpie Ci z odbicia
każdy z Twych marzeń jest z nimi Twoje puste ślipia, przechodzi Cię dreszcz, powoli zasypiasz
wolną porą chłoną wolno polot chlolo płoną solo bronią ponoć Bogom mogą pomoc dać za wolność
To samogon, mocno klepie a więc wychyl, przed tą drogą zgadnij kogo się to tyczy
ten monolog daje pogrom na dzwonnicy, głośno dzwonią w gotowości są strażnicy
bronią płomień płoną w tonie na łonie ulicy, stratę mogą ponieść słoną
bo to zwykli śmiertelnicy może zanim się rozliczysz, pozwól mi na oddech
bo wrażenie mam że do granicy nie potrafię dotrzeć, nadal milczy, może to i dobrze
lepiej nabyte blizny przeliczać dopiero pogrzeb, agaż doświadczeń masz liczny
lecz niedojrzałość przenika, masz apetyt wilczy i ego psa ogrodnika
nie dotykam fikcji jestem wyżej niż elita, wcale nie jestem inny tylko dusza pustelnika
pokerowe twarze robią to w co Ty nie wierzysz, dostaje obrażeń ale nie moge nie przeżyć
bo na tym obrazie jestem pegazem z obrzeży, nie pytaj o garze chyba że Ci się należy
lepiej walczyć razem, lecz skalany człek zawiścią
nadzieja że nie zrażę do siebie to wciąż nie wszystko
rzeczywistość mierzę, korzyścią nie szelest
Twoje pismo szczere, lecz Mefistofeles
podchodzi z korzyścią do Twych możliwości wierzeń
chociaż większości to zbrzydło to coś jak uzależnienie
destrukcje po ścielę, w lustrze setki wcieleń
spuszczę je na Ciebie bluszczem który sieje
hurtem twórcze spustoszenie własnym sumptem przez podziemie
z tym warunkiem że nadzieja do podwójnie też za Ciebie
również bywa różnie ale król ten rapu strzeże
a Ja dudnię do uderzeń, pójdę dumnie Bóg wie, wierzę
Wiem co znaczy miłość, gdy zabiło się jej kwiat
wiem jak Cieszyć się dziś chwilą i Jak akceptować świat
nie wiem co to chciwość, wiem jak po upadku wstać
wiem co znaczy mieć możliwość, wiem co to prawdziwy rap
wiem co oznacza ginąć i odradzać się gdy czas
dla mnie już dawno minął i pewnie nie którym z was
nie wiem co to ilość której by nie można dać
wiem co znaczy mieć pół kilo i z połowy zrobić bat
możesz mi zazdrościć, możesz i narzekać, na mój oddech, brak jakości ale mi chodzi o przekaz
nie o znajomości, nie by byle coś tam klepać
nie o dowód prawdziwości by na coś tam się zarzekać
nie o wielu gości, nie byś kupował to w sklepach
nie o spuściznę przeszłości, lecz o pierdolony przekaz
nie o fajne zwrotki lecz byś myślał nie się łasił
i gdy odpalisz ten nośnik będziesz wiedział za co płacisz
nie pchaj się na afisz gdy nie potrafisz być Twórczy
sto zeszytów zapisz, może czegoś się nauczysz
nie rób lachy, za marne liście kapuchy
nie mów że są takie czasy skoroś jest po prostu kruchy
Tobie mózg się kurczy, krzty zaczynasz pisać
a ja jestem podwójny i przez mentalność przenikam
z równowagą stwórcy i wzrokiem tygrysa, dziś mieszam instynkt zabójcy ze spokojem mnicha
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):