Tekst piosenki:
Kto mnie wołał i czego chciał
- jestem chochoł, a nie chow-chow.
Przyleciałem na wesele żeby dramat zawiązać
- dramatis persona taka we mnie żądza.
Polskie wesele znowu wódki zbyt wiele
- miało przecież stanąć trochę chłopów przy kościele.
Kosy na sztorc, lelije i atłasy
- adamaszki, kierezyje, arrasy, ambarasy.
Czepiec gwarzy z Dziennikarzem,
ten mu nosa własnego pilnować na wsi każe.
Nos pijany jak bela łazi po przypiecku,
jak wiadomo w Galicji - Nos mówi po niemiecku .
Potem ja się pojawiam za sprawą Racheli
- Poetę namówiła, a Pan Młody się podchmielił,
razem z małżonką dokonali tych zaprosin,
chociaż Isia mi mówiła żebym się wynosił.
That’s the wedding party yeah - po polskiemu wesele
Chochoł szczyre pole wódka i symbole
That’s the wedding party yeah
Trza być w butach na weselu choć można bez bielizny.
Tak słodko się spijać przecie dla Ojczyzny
lepsze takie rozmowy niż konstruktywne kłótnie.
Pan Młody się bez gatek narodowi bałamutnie.
Chamy piją a wiadomo kto by zadarł z tą bestyją,
temperamenta grają , Jasiek zębów szczerzy trio.
Oczepiny i Czepcowa, Radczyni i Kacper,
Kaśka, co ją można za coś złapać w drugim akcie.
Przyjdzie przedwiośnie przyjdzie z wiosną się barykać,
syzyfowa praca, w popiołach bukolika.
skąd się wziął tu ten Żeromski do jasnej cholery,
nie wiem sam, linijki prawie cztery
poświęcone autorowi snu o szpadzie czy jakoś tak,
nie moja to wina reklama idzie ostra.
Ale nie poleci orzeł w hipy hopy mój miły
- będziem wierni disco polo do Mogilan do mogiły.
That’s the wedding party yeah - po polskiemu wesele
Chochoł szczyre pole wódka i symbole
That’s the wedding party yeah
Alkohol i mocne rodaków rozmowy.
Wódka usypia - krew uderza do głowy.
Poeta snuje dramat i kilka flircików,
niezbyt konsekwentnych ot tak dla gaziku.
Radczyni, a przy niej Klimina na doczepkę,
każda co innego wcina, każda inną skrobie rzepkę.
Jasiek podejrzanie gustuje w pawich piórach,
to przez niego cała ta awantura.
Wątki neoromantyczne, reumatyzm i przeciągi,
chłopi mają wizję, a Radczyni wodociągi.
Jaka czapka, piór ile i czy zdrowy Wernyhora,
Dziad z lirą, goście piją goście piją od wieczora.
Gospodarz jak Gospodarz, pod stół spada ostatni.
Nie było akurat pani Loli w tej szatni.
Bo to nie Maj był, tylko połowa listopada
– ten czas jak wiadomo niebezpieczny dla Polaka.
That’s the wedding party yeah - po polskiemu wesele
Chochoł szczyre pole wódka i symbole
That’s the wedding party yeah
Krótka rozprawa między Czepcem a Żydem
- ksiądz z woli nieba pobłogosławi bidę.
Idzie mgła sinawa znad samych Bronowic
- podobno ksiądz wspierał tamtejszy syjonizm.
Chłopomania artystów, inwestytura chłopów,
wesele pod powałą - dejże chłopie spokój.
Stańczyk, Branicki i porąbany Szela
wzbudzają wyrzuty galicyjskiego sumienia.
Rycerz, Rachela, Branicki i Stańczyk,
Widmo, a w tle Maryna w kółko tańczy.
Dziewczynki z Krakowa drżą w Czepcowych łapach
– “Ależ Haneczko co na to powie papa”?
Rozmowy i taniec, liberie, kierezyje,
surduty i cwikry znów monokle i lelije.
Szopka narodowa znarowiona szopka.
Choć tylko część gości ma odciski po wykopkach.
That’s the wedding party yeah - po polskiemu wesele
Chochoł szczyre pole wódka i symbole
That’s the wedding party yeah
A później Matka Boska na lampionach
kolejna koleina kolejna odsłona.
Trzy akty rozpaczy. Narodowa draka.
Czapka z piór, podkowa schowana.
szczęście pod wianem dla najmłodszej córki,
Jasiek róg zgubił do karczmy było z górki,
gospodarz miał film lekko urwany
i to jeszcze powstaniem nevermind Nirvany.
I sen na nich spada cięższy niż sumienie.
Jaśku, Jaśku weź stuknij się w ciemię.
Żeby coś zrobić, pokazać w takim rytmie.
Na nowo zagrać dźwięk co w sercu wytnie
Słodki kształt polskiego rozczulenia
- jestem chochoł - to wiem bez wątpienia
Kto mnie wołał na wesele to był w pięćdziesiątkę strzał.
Jestem chochoł, a nie jakiś chow –chow.
Jestem hipchłopem i to jest działka moja
jak chcieliby synowie Liroya.
Poloneza czas zacząć, a może oberka.
Choć listopad za oknem znowu coś tu ćwierka.
Nie bójcie się że ćwierka, bez sensu te zaloty
nie skowronek tak wzywa ani słowik wiem o tym.
To dramat Wyspiańskiego a nie jakiegoś tam Szekspira.
My name is Chochoł, James Chochoł, a ta wersja to pirat.
That’s the wedding party yeah - po polskiemu wesele
Chochoł szczyre pole wódka i symbole
That’s the wedding party yeah
"Kupiłem se pawich piór, nastroiłem pawich piór:
Pawie pióra ładne, pawie pióra krasne,
Postawie se pański dwór." (*)
(*) cytat z 'Wesela' Stanisława Wyspiańskiego
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):