Tekst piosenki:
Raz raz raz,
Elooo warszawski rap..
Posłuchaj dzieciaku RPK,
Bielany Wola JSP,
Szanuj życie, szanuj, szanuj,
Dwa tysiące dziesięć
Szanuj życie byś go nie rozjebał w pył,
Już nie jeden taki był,
Z przestrogami się nie liczył,
Obudził się na dnie w którym zakotwiczył,
Gdzieś po drodze do euforii zapomniał granicy,
Już niejeden taki,
Prosty przykład - dragi i brak silnej woli
robi kocioł w bani,
Niby nic nie wymyka się spod kontroli,
Ale,
Mówisz: robisz detoks a i tak lecisz w balet,
Jak nie pijesz, walisz w nos,
Się tłumaczysz esperalem,
Z deszczu pod rynnę, teraz powiedz co dalej,
Nagle wysiada zdrowie, siada psycha i jest po Tobie,
Wtedy żyjesz, ale czujesz się jak w grobie trup (trup),
Mało tego jeszcze do spłaty masz dług (dług),
Bo zabawa nie za swoje nieraz kosztuje podwójnie, potrójnie,
Zależy od człowieka jak to ujmie,
Gdy podliczy straty,
Pozdrówka dla kumatych.
Nie po to dostałeś życie by bez sensu je marnować
Na godny tutaj byt musisz sobie zapracować,
Więc zamiast balować weź się lepiej za siebie,
Bo niestety nikt nie zrobi tego za Ciebie,
Żyjesz jak w niebie,
Ciągle najebany ścierwem,
A gdy kończy się sałata to wtedy schodzisz na ziemie,
Masz chujowe wrażenie, że znalazłeś się na glebie,
Rozkminiasz co tu zrobić by znowu zajebać krechę,
Wkręcasz sobie jazdę, że opuściło Cię szczęście,
I na dodatek jeszcze prześladuje Cię pech,
Dupa od Ciebie odeszła, bo zajebałeś jej w łeb,
Co z Tobą jest? Nie masz dalej pojęcia,
Z byłymi koleżkami masz teraz ciągle spięcia,
Zaczynasz zjeżdżać coraz szybciej na dół,
Z tej historii dzieciaku nie bierz przykładu,
Życie masz tylko jedno, a więc je szanuj.
Szanuj życie ta, dzieciaku szanuj,
Bo raz jesteś na szczycie, a raz spadasz na dół,
Od heroiny, cracku niejeden stracił wszystko,
Znów wygrzany, znów na haju, znów parteru blisko,
Ty szanuj ziomków szanuj, nie jak kurwisko,
Razem tańczysz w tym balu więc wiedz, że będzie ślisko,
I szybko prysnąć może to co Twoje,
Nie zdążysz tu zabłysnąć jak świetlisty promień,
Te rymy to naboje, celują prosto w łeb,
Odwiedza hutną stronę, te dwie dzielnice gdzie,
Kręcimy kabony zdala od psów i od hien,
Wystarczy tylko moment by tu powalić się,
Więc pamiętaj ziomek, orient ziomeczku,
By nie pokręcili Cię prosto z domu do aresztu,
To życie a nie sen, tu wybierasz na wejściu,
A ww czytaj wstecz, prawdziwy rap testuj.
Więc szanuj życie,
Bo niejeden chciałby kraść,
Teraz na ich grobach możesz zapalić znicz,
Dzieciak znasz różnice między dobrem a złem,
Bo hel wpierdala i Ty dobrze o tym wiesz,
Więc trzymaj fason by nie skończyć jak śmieć,
Bielany Wola tu mierzę prosto w cel,
Widzisz co się dzieje XXI wiek,
Chłopaczyna musi latać, by mieć co jeść,
Wiem, boli ale niestety tak tu jest,
Tu gdzie warszawskie piekło, szacunek musisz mieć,
Do rodziny, kobiety, do ziomków, życia też,
Bo masz jedno, więc wykorzystaj je,
Szanuj każdą chwile, a nie chodzisz tylko ćpasz,
Czujesz się jakbyś był w niebie, ockniesz się dopiero,
Gdy upadniesz na glebę proszę ja Ciebie,
Przede wszystkim szanuj siebie,
Pozdrowienia z ulicy,
Dwa tysiące dziesięć
Taa...
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (1):
I ♥ RPK