Krasza - Nadchodzą Święta

Kiedyś wszystkie światła z nieba zgasną,
usiądziemy przy jednym stole nad flaszką,
będziemy tak, gadać o zasadach świata,
bo święta to najlepszy czas by pogadać. x2

Budzę się rano w domu harmider i nerwy.
Podnoszę z wyra się, udaje do łazienki,
obmywam twarz, myje zęby, sięgam po ręcznik.
Jak każdego dnia siadam i pisze wersy,
zapach ryby, czuje karpia w oleju.
Czekamy całą rodziną na zapas tlenu.
Jak zawsze się zbieramy by odwiedzić najbliższych,
telefony, smsy piszą wszyscy.
Dzień jak co dzień, a zazwyczaj zwyczajny,
kłótnie, Wojtuś znów ogląda bajki.
Idę do pokoju, zamykam za sobą drzwi,
zakładam słuchawki i mówię "świecie milcz".
Szepcze mi do ucha jakaś zmora, to mikołaj,
jedno wiem na pewno, nawet on nie podoła.
Czekasz na prezenty? No co ty, nie czekam,
prezentem dla mnie jest wolne od świata i przekaz.

Kiedyś wszystkie światła z nieba zgasną,
usiądziemy przy jednym stole nad flaszką,
będziemy tak, gadać o zasadach świata,
bo święta to najlepszy czas by pogadać. x2

A teraz jakbym chciał by wyglądały święta,
wychodzić z rodziną dobrze, nie tylko na zdjęciach.
Budzić przy ukochanej nad ranem, serio
i powiedzieć, że dziękuje jej za szczerą wierność.
Leżeć do południa, ona przykryje do stołu,
mam pannę do komedii i do horroru.
To z nią wybrałbym się do piekła i nieba,
kocham cie wiesz, więcej mi nie potrzeba.
Po tym jak przed tobą klęknę, założę ci pierścionek,
jak najszybciej się postaram, by wziąć cie za żonę.
Żebym nie musiał robić nic już, kocham,
uśmiech łez, kiedy patrze, dostrzec w twoich oczach.
Życie cudowne, to najlepsze życie,
święta, dzisiaj się uśmiecham nie krzyczę.
Odwiedzę daleką rodzinę, obejrzę choinkę,
i zanim się obudzisz ja od stołu zniknę.

Kiedyś wszystkie światła z nieba zgasną,
usiądziemy przy jednym stole nad flaszką,
będziemy tak, gadać o zasadach świata,
bo święta to najlepszy czas by pogadać. x4